Już w tym miesiącu odbędą się wybory do europarlamentu. Politycy na finiszu kampanii wyborczej powinni szczególnie uważać i np. nie wsiadać za kierownicę samochodu.
W sytuacji, gdyby polityk uczestniczył w kolizji, to niezależnie od winy, może to nie wpłynąć pozytywnie na jego notowania. Dziś kierowania autem podjął się już nie najmłodszy (68 l.) Włodzimierz Cimoszewicz z SLD.
Były premier postanowił samodzielnie prowadzić swojego Volkswagena Passata. Pewnie nie byłoby się nad czym rozwodzić, gdyby nie fakt, że w podlaskiej Hajnówce potrącił starszą kobietę na rowerze. 70-latka trafiła do szpitala z urazem nogi. Kierowca oraz rowerzystka byli trzeźwi.
Niewykluczone jest u niej złamanie kończyny, jak i spowodowanie wypadku. W medialnych doniesieniach można przeczytać o tym, że prawdopodobnie wjechała na oznakowane przejście dla pieszych, czego przecież nie wolno (należy przeprowadzić rower przez pasy pieszo).
Piesi będą mieli pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na pasy?
Czyja by to wina nie była, jest to przestroga dla innych polityków. Drodzy reprezentanci narodu, nie wsiadajcie przed wyborami za kierownicę samochodów. No chyba, że jedyną alternatywą jest podwózka przez kierowców Służby Ochrony Państwa. Wtedy może i szkoda zdrowia.
Sam Cimoszewicz aż tak bardzo martwić się nie musi. Jest „jedynką” na warszawskiej liście Koalicji Obywatelskiej, więc żeby nie wejść do europarlamentu stołeczny okręg wyborczy musiałby się bardzo postarać. 68-latka czeka raczej tylko lekkie wyklepanie Passata.
Przy okazji to dla niego okazja do refleksji, czy aby na pewno w tym wieku jest w stanie bezpiecznie kierować samochodem. W październiku 2016 r. także w woj. podlaskim Cimoszewicz wjechał w traktor Lexusem GX 470. Co ciekawe, tamten wypadek wydarzył sę nieopodal Hajnówki, o której głośno jest dziś. Przypadek?