Szef Red Bulla, Christian Horner przyznaje, że aktualnie największym problemem bolidów Red Bulla jest tylne zawieszenie.
Max Verstappen jeszcze przed rozpoczęciem sezonu podkreślał, że pierwsze wyścigi będą kluczowe dla jego zespołu. W ekipie z Milton Keynes wszyscy zdawali sobie sprawę, że aby włączyć się do walki o mistrzowski tytuł trzeba od samego początku utrzymać tempo Mercedesa i Ferrari.
O ile w Australii sztuka ta się udała, o tyle wyścig w Bahrajnie był dla austriackiego zespołu jak zimny prysznic. Zarówno Max Verstappen, jak i Pierre Gasly w na torze Sakhir mieli spore problemy z wykorzystaniem potencjału układu napędowego Hondy. Holender finiszował tuż za podium, podczas gdy Francuz był ósmy.
Tuż po wyścigu Verstappen potwierdził, że przez cały weekend zmagał się ze zbyt niską przyczepność tylnej osi.
Max Verstappen: Nie miałem prędkości, więc ciężko było atakować. Czasami przytrafiają się problemy i jest to normalne, o ile wiesz jak je naprawić. Na razie nie znamy ich źródła ale jesteśmy na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. Próbujemy tracić jak najmniej punktów ale musimy jak najszybciej poprawić kontrolę nad bolidem.
Holendrowi wtórował Christian Horner. Brytyjczyk przyznał, że Red Bull musi jak najszybciej podkręcić tempo aby dysproporcja między jego zespołem a czołówką nie powiększyła się zbytnio po kolejnych wyścigach.
Christian Horner: Wątpliwości dotyczą bardziej bolidu, niż silników Hondy. Mamy wiele danych z tego weekendu i zaczynamy rozumieć obszary, na których musimy się skupić. Mamy najwięcej do zrobienia po stronie podwozia. Dział silnikowy robi cały czas postępy. Skupiamy się więc na zrozumieniu problemów z oponami trakcją. Nasi kierowcy próbują sobie z tym jakoś radzić i wychodzi im to całkiem dobrze. Słyszeliście jednak, że nie są przesadnie zadowoleni z bolidu.