Od kiedy w Formule 1 pojawiły się hybrydowe jednostki napędowe V6 turbo, pojawiają się pogłoski o możliwych naginaniach regulaminu lub szukaniu luk przez wszystkie zespoły.
Fani wyścigów F1 zapewne kojarzą sytuację gdy mówiło się o tym, że bolidy Ferrari i Mercedesa spalają olej wraz z paliwem. Pojawiały się także głosy o zwiększaniu mocy na kwalifikacje, aby wywalczyć jak najlepszą pozycję do startu. Zespół z Maranello był pomawiany także o to, że samochód pobiera więcej energii niż jest to dozwolone z baterii w systemie ERS.
Ostatnio ”Auto Motor und Sport” donosił o stosowaniu zbiornika pomiędzy miernikiem przepływu paliwa FIA, a pompą wysokiego ciśnienia. Miałby on magazynować do 0,1 litra paliwa i podnosić moc silnika o około 4,5 procenta. Nie podano jednak jakiego bądź jakich zespołów się to tyczyło.
FIA nieustannie walczy z możliwymi sztuczkami, wydając coraz to nowe dyrektywy redukujące szanse na oszukanie przepisów. Przed nadchodzącym sezonem ich ilość była ponoć rekordowa. Charlie Whiting, czyli najważniejszy człowiek FIA w F1 jasno mówi, że restrykcje dotyczą praktycznie każdego obszaru, w których producenci mogliby się zagalopować.
Niemiecki magazyn poinformował również, że Federacja zaczęła kontrolować bardziej rygorystycznie całe bolidy. Przed sezonem zażyczyła sobie rysunków CAD, a do tego eksperci FIA prowadzili kilkugodzinne rozmowy z inżynierami zespołów na temat nowych samochodów.