Nie jest tajemnicą, że właściciele samochodów napędzanych silnikami Diesla masowo usuwają z układu wydechowego filtr cząstek stałych DPF.
Taka praktyka podyktowana jest bardzo drogą eksploatacją. Wymiana filtra przypada, w zależności od warunków, na okres 80-200 tys. kilometrów, a koszt może sięgnąć nawet 15 tys. złotych.
Polska policja w trakcie kontroli jest właściwie bezradna, ponieważ nie dysponuje właściwymi urządzeniami, które ujawnią nieprawidłowości w układzie wydechowym i brak DPF. Ponadto, najwyższy mandat, jaki polska drogówka może wystawić za tego typu nieprawidłowość wynosi 500zł. Dla porównania, w Danii za nieautoryzowaną ingerencję możemy zapłacić nawet 2000 euro.
Rząd nie zamierza przyglądać się biernie sprawie usuwania filtra cząstek stałych i już pracuje nad wprowadzeniem ostrzejszych przepisów.
– W celu ograniczenia nieprawidłowości w zakresie emisji spalin samochodowych Rząd Rzeczypospolitej Polskiej postanowił wprowadzić rozszerzony zakres kontroli. Rozważana jest również częściowa zmiana metodyki badawczej przeprowadzanego cykliczne okresowego badania technicznego pojazdów. Mowa oczywiście o zakresie badania emisji spalin m.in. zadymienia – zapowiedział Mariusz Orion Jędrysik, sekretarz stanu w resorcie środowiska. – Projektowane przepisy nowelizujące ustawę – Prawo o ruchu drogowym, przewidują wprowadzenie obowiązku dokumentowania jakości spalin pojazdu poddawanego okresowemu badaniu technicznemu przez stacje kontroli pojazdów – dodał.
Jak mają wyglądać nowe, ostrzejsze przepisy? Przede wszystkim wprowadzone zostanie nowe kryterium oceny zadymienia dla silników spełniających normę Euro 5 i Euro 6. Ponadto, diagnosta w trakcie przeglądu będzie wpinał się do systemu diagnostyki pokładowej (EOBD) by potwierdzić wycięcia filtra cząstek stałych.