W ciągu 11 miesięcy tego roku (styczeń-listopad) w Polsce zarejestrowano prawie 865 tys. używanych samochodów osobowych. Nowych niemal o połowę mniej, bo około 486 tys. Te dane czarno na białym pokazują, że ciągle sprowadzamy w 54% ponad 10-letni szrot z zachodu. Ale czemu się dziwić, skoro na posiadanie własnych, czterech kółek Polacy musimy solidnie zapracować – na przykładowego Volkswagena Golfa statystyczny Polak musi pracować aż 19 miesięcy, podczas gdy Niemiec tylko 8.
Skazani na używki?
Według danych nowego raportu przygotowanego przez Europejski Fundusz Leasingowy (EFL) – „Nowy czy używany? Jakie samochody kupują Polacy” wskazywane są na dwa, główne powody, dlaczego musimy wybierać w ofertach aut używanych. To niskie płace, a dwa znaczącym czynnikiem jest szybka utrata wartości nowych aut.
Niższe niż w Europie Zachodniej zarobki i wrodzona chęć do tego, by mieć więcej za mniej, przyniosły niebywałą popularność w naszym kraju samochodów używanych, która utrzymuje się od końca lat 90-tych. Obecnie jednak sytuacja się cywilizuje.
Po pierwsze, klienci są coraz bardziej świadomi i zdają sobie sprawę, że cena to nie wszystko. Po drugie, nowe regulacje prawne dają nadzieję na ukrócenie procedur zaniżania przebiegu importowanych aut. Po trzecie, widoczna jest zmiana podejścia Polaków do kwestii posiadania samochodu. Do niedawna oczywistym był zakup czterech kółek na własność. Z roku na roku rośnie popularność leasingu i wynajmu.
Radosław Kuczyński, prezes EFL: Dzięki takim formom finansowania możemy cieszyć się nowym autem bez konieczność angażowania wysokiego budżetu. To dotyczy przede wszystkim firm, dlatego następnym krokiem powinno być szersze umożliwienie korzystania z tych instrumentów finansowych osobom prywatnym. Dzięki temu udział konsumentów w rejestracja nowych osobówek będzie rósł i z czasem proporcje 70:30 z przewagą dla firm, odwrócą się z przewagą dla klientów indywidualnych.
Od 2004 roku Polacy kupują więcej używanych aut niż nowych
Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) wynika, że w ciągu pierwszych 11 miesięcy tego roku do Polski zostało sprowadzonych 864 678 używanych samochodów osobowych (+6,9% r/r). To niemal tyle samo, ile w całym 2017 roku. W tym samym czasie Polacy kupili 486 499 nowych osobówek, o 11% więcej niż rok temu. Choć dynamika sprzedaży aut z salonu jest dużo wyższa niż aut importowanych, to jednak wolumenowo, zdecydowanie częściej decydujemy się na kilku- lub kilkunastoletnie auta.
Graniczną datą było wejście Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. W 2003 roku sprowadziliśmy ponad 30 tys. używanych aut osobowych, podczas gdy rok później już ponad 800 tys. Warto podkreślić, że w roku poprzedzającym akcesję Polski do UE, zarejestrowaliśmy ok. 10 razy mniej aut używanych niż nowych, podczas gdy rok później tendencja ta się odwróciła – ponad dwa razy więcej Polaków usiadło za kierownicą sprowadzonego auta niż nowego. Do dziś rokrocznie rejestrujemy zdecydowanie więcej importowanych aut niż tych z salonu.
Półtora roku pracy Polaka
Autorzy raportu EFL „Nowy czy używany? Jakie samochody kupują Polacy” wskazują na dwie główne przyczyny dużego zainteresowania Polaków zakupem używanych aut osobowych. Podstawowy powód to wciąż niskie zarobki, przez które nabycie osobówki z salonu za gotówkę przekracza możliwości finansowe większości mieszkańców naszego kraju. Wystarczy porównać sytuację Polaka z obywatelem Niemiec. Na przykładowego Volkswagena Golfa statystyczny Polak musi pracować aż 19 miesięcy, podczas gdy Niemiec tylko 8 [1].
Drugim powodem, który zniechęca do wizyt w salonie, jest duża utrata wartości nowych aut. W przypadku popularnych marek miejskich wynosi ona ok. 50% po 3 latach użytkowania – np. kupując nową Skodę Octavia za 100 tys. zł, po 3 latach stracimy na niej aż 50 tys. zł. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku marek luksusowych, gdzie spadek wartości może wynieść nawet 65%.
Firmy napędzają sprzedaż nowych aut
Kołem zamachowym rynku nowych samochodów osobowych pozostają firmy. Z danych PZPM wynika, że od stycznia do listopada br. do firm rejestrujących na regon dostarczono aż 350,7 tys. sztuk. To ponad 72% udziałów w rynku. Tylko 28% nabywców to klienci indywidualni. To, co dla Kowalskiego jest dużym i niezbyt opłacalnym wydatkiem, dla przedsiębiorstwa okazuje się inwestycją i często sposobem na optymalizację podatkową. Flota samochodowa pozwala zrobić tzw. „koszty” i nie obciąża jednorazowo firmowego budżetu. Przyczyną takiego stanu rzeczy są alternatywne formy finansowania, przede wszystkim leasing i wynajem. Udział firm zajmujących się leasingiem/CFM/RC w rynku od początku 2018 roku wynosi 48,8% (67,7% w rejestracjach licząc tylko nabywców instytucjonalnych).
Bez dofinansowania się nie obędzie
To co promują rządy w zachodnich państwach, musi wreszcie zaistnieć nad Wisłą. Bez wsparcia finansowego w postaci zniżek, niższych podatków ze strony rządu, odwrócenie statystyk sprzedaży aut na korzyść nowych, będzie ciężką próbą. Chyba niemożliwą do zrealizowania przez kolejne kilka lat. Zwłaszcza jeśli chodzi o przesiadkę do aut elektrycznych.
Pełna wersja raportu EFL „Nowy czy używany? Jakie samochody kupują Polacy.” jest dostępna na stronie https://media.efl.pl/reports.
[1] Dane do wyliczenia: cena VW Golfa w Polsce: 63 090 pln, cena VW Golfa w Niemczech: 79 000 pln, przeciętne wynagrodzenie Polaka: 3320 pln netto, przeciętne wynagrodzenie Niemca: 9875 pln netto