Rozwój WRC, zwiększenie atrakcyjności i zachęcenie do udziału kolejnych producentów, wymaga cięcia kosztów. FIA ma plan jak tego dokonać. Na tapecie wiele istotnych zmian w regulaminie a także nowe rajdy. A to wszystko już od sezonu 2019.
Aby podtrzymać rozwój World Rally Championship, podstawowym kryterium jest szukanie oszczędności. Stąd już 12. października podczas posiedzenia rady FIA, zostaną przedstawione konkretne propozycje. Co ciekawe, większość z nich pochodzi od samych zespołów fabrycznych, a nie delegatów.
Więcej egzotyki
FIA wyciąga wnioski z obecnej, owocnej promocji Formuły 1 przez amerykańskie Liberty Media. Dlatego w sezonie 2019 możemy spodziewać się ekspansji Rajdowych Mistrzostw Świata na nowe lub dawniej występujące w kalendarzu WRC kraje. Swoje aspiracje do wycięcia kilku europejskich imprez z terminarza zgłasza Japonia, Chile oraz… Kenia. W roku 2003 Safari Rally stracił status rajdu WRC w wyniku niedociągnięć organizacyjnych i stał się rundą Rajdowych Mistrzostw Afryki.
W 2019 roku Rajd Kenii będzie nosił status rundy kandydującej do WRC, a w 2020, prawdopodobnie będzie stanowił już oficjalną eliminację Rajdowych Mistrzostw Świata.
Jednocześnie federacja władająca globalnym motorsportem chce szukać oszczędności w WRC. Tak aby nie zniechęcić dotychczasowych, fabrycznych zespołów a jednocześnie skomercjalizować cykl WRC, zachęcając kolejnych producentów do rajdowego cyrku na najwyższym poziomie. Jednym z najważniejszych postulatów jest cięcie kosztów.
WRC 2019: Rajd Japonii już pewny, Rajd Niemiec musi walczyć o swoje miejsce
Mniej mechaników, krótsze rajdy i numery jak w F1
Jeśli dojdzie do przegłosowania 12. października wszystkich propozycji, od początku sezonu 2019, w WRC możemy spodziewać się wielu nowości. Zatem po kolei.
Obsada mechaników do pracy przy zespołach fabrycznych, wystawiających w rundzie trzy załogi, zostanie zredukowana z 12 do 9 osób na jeden samochód, w przypadku teamów obsługujących dwa auta z 8 do 6.
Zgodnie z oczekiwaniami, będą obowiązywać ograniczenia w ilości dni testowych, z obecnych 55 do 42. Ponadto FIA wsłuchując się w opinie topowych zespołów, chce postawić na kompaktowość rund WRC. I tak, każdy z organizatorów rundy WRC musiałby zagwarantować, że dystans oesowy jaki mają pokonać zawodnicy, będzie wynosił od 300 do 350 km, zamiast obecnego limitu 500 km.
Wzorem z F1, także może zmienić się forma numerowania załóg. W przyszłości zawodnicy mogliby wybrać swój indywidualny numer (obowiązujący na stałe w trakcie sezonu), za wyjątkiem nr 1. z automatu przypisanego do aktualnie panujących mistrzów świata.
Mniej team-orders, koniec z „przekładkami”
Aby zniwelować taktyczne rozgrywki wewnątrz zespołów, przez które w końcowych fazach rajdu istnieje możliwość wymiany silnika na nowy przed kolejną eliminacją, FIA chce zastąpić obecne przepisy (podobnie jak w F1), konkretną liczbą dostępnych jednostek na sezon.
Jedną ze zmian w regulaminie, która na pewno będzie obowiązywać od nowego sezonu jest kwestia doboru opon. Od sezonu 2019 zawodnicy nie będą mogli mieszać rodzaju dostępnych opon podczas wyjazdu na pętlę.
Takie sytuacje zdarzały się do tej pory często na przykład w Rajdzie Monte Carlo – zakładanie naprzemiennie slicków i kolców lub jak to miało miejsce w przypadku Krisa Meeke’a podczas bardzo groźnie wyglądającego wypadku w tegorocznym Rajdzie Portugalii na odcinku Amarante. Brytyjczyk wówczas również miał „zmiksowany” zestaw opon na osiach.