Hejt w sieci wciąż jest bagatelizowany. Wyjątkowo ciężko radzą sobie z nim młode osoby, co pokazuje niedawny przykład kierowcy BMW.
27-latek z powiatu wodzisławskiego doprowadził w minioną niedzielę do groźnego wypadku na ul. Raciborskiej w Rybniku. Z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas jezdni i zderzył się czołowo z Toyotą Avensis, którą podróżowała 4-osobowa rodzina (w tym 3-latek i roczna dziewczynka).
Szczęśliwie nikt nie zginął. Poszkodowani zostali wezwani do szpitala, ale dzień po tej tragedii życie odebrał sobie sprawca wypadku. Wczoraj policjanci odnaleźli jego ciało w Rydułtowach.
– Nie stwierdzono działań osób trzecich w tym zdarzeniu – powiedziała nadkom. Marta Pydych, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim dla portalu rybnik.com.pl. – 27-latek nie zostawił po sobie żadnej wiadomości, listu pożegnalnego – dodała.
Jedna z czytelniczek lokalnego portalu zwróciła uwagę, że na młodego chłopaka wylał się ogromny hejt. Mężczyzna najprawdopodobniej nie poradził sobie psychicznie z tak zmasowanym atakiem na jego osobę i targnął się na swoje życie.
Ta sytuacja powinna dać do myślenia wszystkim tym, którzy w bezpardonowy sposób atakują innych w sieci. Choć policja nie stwierdziła udziału osób trzecich, to najbardziej zagorzali hejterzy w praktyce mają krew na rękach i swoich klawiaturach.