Już w czwartek wieczorem rozpoczyna się nowy sezon Rajdowych Mistrzostw Świata. Na Rajdzie Monte Carlo M-Sport Ford WRT wchodzi w nową erę. Nie będzie już w zespole Sebastiena Ogiera, ale czy to oznacza koniec szans na zwycięstwa?
Paradoksalnie, nagle może się okazać, że pod nieobecność ubiegłorocznego mistrza świata Teemu Suninen i Elfyn Evans wyjdą z cienia i zaczną pokazywać, na co tak naprawdę ich stać. Wszak przy reprezentantowi Francji oni byli bardziej potulnymi kotkami nastawionymi na pomoc. Teraz mogą być w końcu przejść w tryb mięsożernych tygrysów.
Przecież Evans i Suninen to nie są źli kierowcy. Walijczyk niejednokrotnie pokazywał, że stać go na zajmowanie miejsc na podium, a nawet na zwycięstwa. Fin też zdążył już udowodnić, że ma szybkość. Teraz wystarczy przekuć ją w wyniki. Może pierwszy pełny sezon w WRC był dla niego swego rodzaju rozgrzewką i nauką rajdów w samochodzie najwyższej kategorii.
W Rajdzie Monte Carlo trzecim kierowcą M-Sportu będzie Pontus Tidemand – chłopak, który spędził kompletnie bez sensu kilka lat za dużo w Skodzie. Dlaczego bez sensu? Bo według nas Szwed jest zawodnikiem, który zasługuje na samochód WRC jak mało kto i od dawna powinien prezentować swoje umiejętności na najwyższym poziomie. Na co go stać? No cóż, powiedzmy, że na pewno na niespodziankę.
Na zawodnikach M-Sport Forda nie ma żadnej presji i może się okazać, że to jest ich największe szczęście. Cała trójka może skupić się na jeździe i kto wie, może się okazać, że zaprowadzi ich to na podium.