Rywalizacja załóg ścigających się w rajdzie East African Safari Classic Rally, który przyciągnął na start zawodników ze światowej czołówki rajdów klasycznych, w tym polską załogę NAC Rally Team, zeszła w drugim dniu imprezy na dalszy plan z powodu tragicznego wypadku, w którym zginął dyrektor zawodów Jaideep Singh Vohra. Postanowiono już, że maraton będzie kontynuowany, by uczcić pamięć zmarłego. Zdaniem zawodników to jeden z najtrudniejszych rajdów, w jakim kiedykolwiek brali udział.
Już w pierwszym dniu rajdu jego uczestnicy zostali wrzuceni na głęboką – dosłownie – wodę. – Na pierwszym oesie wiele załóg miało problem z pokonaniem zalanych dróg, po których momentami płynęło błoto – opowiada Paweł Molgo. – Kilku naszych rywali utknęło w pułapkach na dobre, blokując przejazd pozostałym zawodnikom. Ja i mój pilot, Piotr Domownik, po latach spędzonych w rajdowych terenówkach, dobrze czuliśmy się w takich warunkach, ale jazda off-roadowa z napędem na jedną oś do łatwych z pewnością nie należała. Na drugim oesie przyspieszyliśmy, wykręcając 9. czas dnia.
Ze względu na nadspodziewane trudności, z którymi musieli zmierzyć się zawodnicy, trzeci, finałowy odcinek został odwołany.
Na drugi etap rajdu, który rozegrany został w piątek, złożyły się trzy oesy o długości: 105, 117 i 50 kilometrów. – Niestety uderzając w przeszkodę na trasie drugiego odcinka, wygięliśmy drążek kierowniczy, przez co straciliśmy sterowność, a do mety dotarliśmy, jadąc bardzo powoli – opowiada Paweł Molgo. – Co ciekawe, naprawy auta dokonywaliśmy dokładnie w tym samym miejscu co 2 lata temu, gdy mieliśmy problem z chłodnicą. Drążek został już wymieniony i wzmocniony. Trzeci oes został jednak odwołany z powodu wypadku, w którym uczestniczył dyrektor zawodów.
Jaideep Singh Vohra wraz z kilkoma współpracownikami przemieszczał się autem na kolejny punkt obserwacyjny. Jego Toyota wypadła z drogi i rolowała. W wypadku zginął Vohra, a inny pasażer został przetransportowany helikopterem do szpitala. Zdarzenie to przerwało rywalizację zawodników, ale organizatorzy już podjęli decyzję, że zawody będą kontynuowane, bo na pewno takie byłoby życzenie zmarłego, który poświęcił im wiele lata życia. To niejedyny groźny wypadek, który miał miejsce na trasie piątkowego etapu. Swój samochód rozbili Steffano Rocca i Pier Daykins. Z kolei jeden z faworytów rajdu – Ian Duncan, dwukrotny triumfator EASCR, sklasyfikowany jest obecnie na… ostatniej pozycji, ponieważ w wyniku awarii swojego Forda Capri zmuszony był opuścić walkę na drugim etapie.
– Nie przypominam sobie rajdu o tak wysokim stopniu trudności – mówi Paweł Molgo, który w swojej karierze ścigał się w słynnych maratonach off-roadowych (Silk Way Rally, Africa Eco Race) i dwukrotnie wygrywał klasyfikację generalną Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. – Żyjemy tu w nieustającym niedoczasie. Wszędzie się spieszymy, nawet na dojazdówkach, bo limity wyznaczone przez organizatorów są aż tak wyśrubowane. Walczymy z trasą, rywalami i niemiłosiernym upałem. Jest tak gorąco, że nawet pompy paliwa z trudnością radzą sobie z rozgrzaną benzyną. Ale nie zamierzamy się poddawać i na tyle, na ile nam Mercedes pozwoli, będziemy dalej robić swoje – aż do samej mety!