Normalnie w tym miejscu byśmy was poinformowali, że przed momentem zakończył się trzeci dzień przedsezonowych testów F1 w Barcelonie, jednak bądźmy szczerzy, to co działo się dzisiaj nie miało na dobrą sprawę nic wspólnego z testami, a w Katalonii obserwowaliśmy głównie lepienie bałwanów i picie gorących napojów.
O tym, że z przeprowadzeniem trzeciego dnia testów będzie kłopot wiedzieliśmy już o poranku. Z Barcelony dopływały do nas zdjęcia pełne śniegu. Co prawda tor nie był biały, ale widoczna była na nim śnieżna masa, przy czym opady cały czas nie ustawały. O godzinie 12:00 wywieszono zieloną flagę, jednak przez ponad godzinę nikt nie zdecydował się wyjechać na tor.
Rooster tails all the way down the straight. #F1Testing pic.twitter.com/czQEpXpS1f
— McLaren (@McLarenF1) 28 lutego 2018
Z różnych stron docierały różne opinie na temat wydarzeń w Barcelonie. Z jednej strony większość członków zespołów była zdenerwowana, że testują w takich warunkach i coraz częściej powtarzało się, że przedsezonowe sesje powinny zostać przeniesione np. do Bahrajnu, bo takie przygotowania do wyścigów w temperaturze bliskiej zera nie mają kompletnie żadnego sensu i są daremnym wydawaniem pieniędzy. To oczywiście prawda, jednak ciekawą rzecz zauważył też Gary Anderson, były kierowca zespołu Jordana w F1: – W ubiegłym roku F1 wydała kupę pieniędzy na to, żeby zmoczyć tor do testów deszczowych opon. Nie wyszło to zbyt dobrze. Teraz, kiedy mamy idealnie mokry tor, nikt nie wyjeżdża. To chyba jakiś żart, przecież w takich warunkach idzie zebrać sporo ważnych informacji. Przecież nie trzeba cisnąć tak, żeby wypaść z toru, ale są miejsca, gdzie można jechać na maksa i zebrać cenne dane. To na pewno lepsze, niż jechanie do Australii, ściganie się tam po mokrym i narzekanie, że trzeba używać deszczowych opon, których się nie zna.
Jako pierwszy na torze w końcu pojawił się Fernando Alonso. Do grona śmiałków dołączyli wkrótce Daniel Ricciardo, Marcus Ericsson, Brendon Hartley, oraz oczywiście Robert Kubica. Hiszpan z McLarena był również pierwszym i jedynym zawodnikiem, który wykręcił mierzone okrążenie. Stało się to 10 minut przed końcem sesji, więc wydaje się, że Alonso chciał po prostu wpisać się na listę z wynikami jako jedyny z całej stawki i przy okazji wygrać 3 dzień testów.
…aaaaand the chequered flag drops on Day 3 of testing. We finish the day inside the top five! ? ? #FW41 #F1Testing #F1 pic.twitter.com/Xt5i7EeICu
— WILLIAMS RACING (@WilliamsRacing) 28 lutego 2018
Some sad news from the paddock concerning the Mercedes snowman…#F1 #F1Testing #SkyF1 pic.twitter.com/V7BUmwk9Hl
— Sky Sports F1 ? (@SkySportsF1) 28 lutego 2018
O tym, jak stracony był to dzień świadczy fakt, że największą gwiazdą w padoku był dzisiaj zbudowany przez mechaników Mercedesa bałwan. Twitter aż huczał od obrazków i filmików z rzeczonym bałwanem w roli głównej, a największą tragedią dnia było, kiedy ten po kilku godzinach się roztopił. No cóż. Miejmy nadzieję, że jutro pogoda będzie lepsza.
Tagi: F1, Barcelona, Formuła 1