Kuba Przygoński świetnie spisał się w dzisiejszym najdłuższym etapie 40. Rajdu Dakar o łącznej długości 932 kilometrów, docierając do mety z 9. rezultatem w klasyfikacji samochodów.
Reprezentant ORLEN Team na trasie z San Juan de Marcona do Arequipy przede wszystkim zdołał uniknąć poważniejszych przygód, co nie udało się m. in. samemu Sebastienowi Loebowi, który po dzisiejszym etapie musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.
Choć na mecie załoga w składzie Kuba Przygoński/Tom Colsoul zameldowała się bez maski w ich MINI John Cooper Works Rally, nie brakowało im dobrego humoru.
– Jesteśmy na mecie odcinka nr 5, początek ciężki i trudny. Uderzyliśmy w wydmę i się zakopaliśmy, dzięki czemu poprawiliśmy aerodynamikę gubiąc maskę – napisał na swoim facebooku Przygoński.
Polak stracił do najszybszego na dzisiejszej próbie Stephane’a Peterhansela niewiele, bo 41 minut, z kolei Cyril Despres, czwarty zawodnik Peugeota, był szybszy od Przygońskiego tylko o niecałe 4 minuty.
Najszybszym z zawodników MINI okazał się być Orlando Terranova. Argentyńczyk jedzie jednak najnowszą wersją buggy, a strata Polaka do jego zespołowego kolegi wyniosła tylko 17 minut.
Tagi: Platinum, ORLEN Team, Kuba Przygoński, MINI