Pora na kolejny artykuł z cyklu spełniaj marzenia. Poprzednim razem pisaliśmy o kulisach budowy BMW e36. Pozostajemy w temacie tylnego napędu i dziś mamy dla was kilka słów na temat Fiata 126p.
Maluch, czyli ikona polskiej motoryzacji. Auto seryjnie wychodziło z trzema różnymi silnikami. Pierwszy o pojemności 594 cm³, 17 kW (23 KM), drugi 652 cm³, 17,7 kW (24 KM), oraz trzeci 703 cm³, 18,5 kW (25,2 KM). Kiedyś był to samochód rodzinny, dzisiaj to idealna baza na rajdówkę za niewielkie pieniądze dla prawdziwych i wytrwałych pasjonatów. Dlaczego wytrwałych? O tym opowiedział mi trochę szczęśliwy właściciel takiej rajdowej maszyny, czyli Bartłomiej Podżorski.
Bartek buduje już trzeciego Fiata do rajdów, więc śmiało, można stwierdzić, że ma bogate doświadczenie i wiedzę na temat zalet oraz bolączek maluszka. Bartłomiej opowiada: Do tej pory przez nasze ręce przewinęło się dziesiątki, jeśli już nie ponad setka maluchów. W ten sposób pojawił się u nas „Boryna”, którym ścigamy się od 3 sezonów. Auto jest odbudowane praktycznie od 0. Wspawana została klatka bezpieczeństwa, dołożono fotele kubełkowe, sportową kierownicę oraz pasy szelkowe. Skrzynia biegów w tej maszynie, to już też nie byle co. Fiat ten ma: krótką skrzynię 2,3,4 i 3,4. Silnik to „Kopia Tomaszczyka”, ale i tak jest mało konkurencyjny w klasie. Jego moc to około 35-40 KM. Poza porządną skrzynią i niezłym silnikiem zmodyfikowane zostało również zawieszenie i skręt. Jeśli chodzi o tę drugą modyfikację, to jest on skrócony oraz powiększono jego promień. Zawieszenie zaś jest obniżone oraz utwardzone. Amortyzatory wymieniono na Bilstein’a. Wróćmy jeszcze do tematu motoru. Bartek zdradził, że buduje silnik, który będzie konkurencyjny. Co to oznacza w praktyce? Tak w skrócie silnik będzie miał następujące modyfikacje: splanowaną głowicę na dużych zaworach, porting kanałów, gaźnik z motocykla, odelżone koło zamachowe, duże koło alternatora, powiększoną miskę olejową, aluminiowe koło wiatraka oraz własnoręcznie robioną strumienicę na wzór „Pachonia”. Brzmi świetnie! A ile kosztują takie modyfikacje silnika? Koszt około 10 tys. zł bez robocizny. Po prostu grubo!
Jak już się otrząsnąłem z tego, ile może kosztować konkurencyjny silnik, to przeszliśmy do kolejnego tematu, czyli zalet samochodu. Maluch ma mnóstwo zalet! Jest mały, zwrotny, posiada tylny napęd, silnik umieszczony z tyłu i jest łatwy w naprawach. Seryjny maluch to idealne auto do ćwiczenia pierwszych szlifów techniki rajdowej. Poza tym to auto oczywiście jest kultowe i kibice go kochają! Myślę, że szczególnie z tym ostatnim trudno się nie zgodzić. Maluchy zawsze wywołują szeroki uśmiech na twarzach kibiców i kierowców, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Żeby nie było tak kolorowo, musimy powiedzieć też o wadach. Już na początku napisałem, że samochód jest dla wytrwałych. Bartek wyjaśnia dlaczego: Jest bardzo awaryjny. Można dzień przed rajdem siedzieć do nocy w garażu i usunąć wszystkie usterki, a kolejnego dnia na rajdzie okazuje się, że coś innego nawaliło. Zatem ukończenie rajdu, to jedna wielka niewiadoma. Jadąc na rajd najlepiej zabrać drugiego malucha w częściach. Kolejna sprawa to w razie uszkodzenia skrzyni lub silnika jest coraz droższy w naprawach i co się z tym wiąże, także w utrzymaniu. Dostępność poszczególnych części jest również coraz gorsza. Biorąc pod uwagę tych kilka znaczących wad, zapytałem Bartka, czy chciałby zatem przesiąść się do innego samochodu. Pewnie tak, ale to na starość, jak już braknie mi cierpliwości i chęci, by cały czas siedzieć w garażu i naprawiać maluszka. Jednak on i tak zostanie ze mną na zawsze! Jak już bym miał zmieniać to tylko na quattro albo e30.
Podsumowując zalety, wady oraz koszty budowy motoru pozostaje nam sprawa budżetu na rozpoczęcie przygody z rajdami tym autem. Według Bartka spokojnie możemy zamknąć się w kwocie 10 tys. zł. Za te pieniądze jesteśmy w stanie zbudować seryjnego malucha, który będzie dobrą bazą do dalszej rozbudowy oraz nauki rajdowej jazdy.
Tradycyjnie na zakończenie poprosiłem również pilota tej rakiety o kilka słów na temat samochodu, jak i samych startów. Pilotem Bartka jest jego żona i startują już razem od 7 lat! Magda również próbuje swoich sił na odcinkach od 2 sezonów. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że w roli pilota wszystko wygląda łatwiej i prościej. Na pewno podróżując z moim mężem po oesie, czuję się bezpiecznie. Mam do niego pełne zaufanie. Miałam również możliwość jazdy na prawym fotelu innymi samochodami. Jedyne auto po maluchu, które wywołuje uśmiech na mojej twarzy, to BMW. Jednak maluch ma coś w sobie, co przyciąga człowieka! Ta możliwość pokonania każdego zakrętu bokiem, specyficzny zapach spalin i ten ryk. Mąż się śmieje, że jestem jak maluch – mała, wrzeszcząca i nieraz nie do opanowania.
Mam nadzieję, że to była kolejna ciekawa dawka informacji dla przyszłych kierowców rajdowych stojących przed wyborem idealnej rajdówki. Za niedługo będziemy mieli dla was kolejny tylnonapędowy samochód!
Tekst: Izaak Chwist