Na początek drugiego dnia Tour de Corse zawodnicy zmierzyli się z kolejnym długim odcinkiem specjalnym. Najlepszym czasem popisali się Sebastien Loeb i Daniel Elena, wracający do rywalizacji po wczorajszym wycofaniu.
Otwierający dzień OS5 Cagnano – Pino – Canari 1 był próbą typową dla Rajdu Korsyki. Mieliśmy tutaj wszystko, od partii z szybkimi zakrętami, po nawroty i wąskie mosty. Część trasy prowadziła przez gęsty las, gdzie nawierzchnia wciąż jest mocno wilgotna, a zawodnicy muszą mierzyć się też z przepływającymi przez drogę strumieniami wody.
Część zawodników zwracała uwagę na problemy z notatkami. Nie chodziło tutaj naturalnie o złe stopnie, odległości, czy kierunki (chociaż Thierry Neuville mówił, że podszedł do tematu zbyt optymistycznie), ale o mnogość komend. Doskonale wytłumaczył to Andreas Mikkelsen, który mówił, że ma po prostu zbyt wiele informacji, żeby to wszystko zapamiętać. Na tę kwestię uwagę zwrócił też m.in. Jari-Matti Latvala. Wydaje się, że odpowiednio do tematu podszedł Kris Meeke, który w przeciwieństwie do reszty postanowił na ten weekend ograniczyć komendy i informacje. Patrząc w tabelę z wynikami, pomysł raczej się sprawdza.
Bardzo dobrze kolejny raz poradził sobie Esapekka Lappi. Młody Fin był wczoraj jedynym zawodnikiem, który był w stanie odebrać oesowe zwycięstwo Sebastienowi Ogierowi i teraz również pokazywał kapitalne tempo – tym bardziej imponujące, że jest to jego pierwszy występ na francuskiej wyspie w samochodzie klasy WRC! 0,5 s. do „EP” stracił Kris Meeke, 4,5 s. z tyłu był Ogier, jeszcze dalej Neuville, Mikkelsen, czy jego koledzy z Toyoty. Nie oznaczało to jednak, że Lappi zwyciężył, bo wtedy na mecie z najlepszym czasem pojawił się… SEBASTIEN LOEB!
Tekst: Kamil Wrzecionko
Tagi: Rajd Korsyki, WRC, Tour de Corse