Za nami ostatni odcinek specjalny pierwszej rundy nowego sezonu Rajdowych Mistrzostw Europy, Rajdu Azorów. Na ostatnich kilometrach nie było niespodzianki i impreza padła łupem Aleksieja Łukjaniuka i Aleksieja Arnautowa. Czy to pierwszy krok w drodze po mistrzostwo Starego Kontynentu?
Łukjaniuk był podczas tego weekendu praktycznie bezbłędny, a nawet, kiedy zdarzały mu się jakieś przygody, to i tak był zbyt szybki, żeby ktokolwiek mógł go dogonić. Rosjanin jechał szybko, pewnie, ale tym razem też spokojnie i mądrze. Nie oglądaliśmy zbędnego ryzyka, a kierowca Fiesty R5 cechował się wielką rozwagą. Czyżbyśmy byli świadkami przełamania pewnego problemu psychicznego u Aleksieja? Wygląda na to, że jeśli jego podejście pozostanie takie, jak w Azorach, to nikt nie będzie w stanie przeszkodzić mu w zdobyciu tytułu mistrza Europy.
Na ostatniej próbie rajdu, OS15 Tronqueira 2, najlepszy czas widniał przy nazwisku Bruno Magalhaesa, a podium skompletowali Ricardo Moura oraz Chris Ingram. Bardzo dobrze pojechali Łukasz Habaj z Danielem Dymurskim, którzy zajęli 6. pozycję. Niestety mety nie osiągnęli Hubert Ptaszek z Maciejem Szczepaniakiem. Polski duet wszedł w jeden z zakrętów ze zbyt wielką prędkością i wypadł z trasy. Po krótkich próbach naprawy okazało się, że Skoda nie może jechać dalej.
Tagi: ERC, Rajd Azorów, Hubert Ptaszek, Maciek Szczepaniak, Skoda Fabia R5, Rajdowe Mistrzostwa Europy, Birdman