Kubę zapytaliśmy również o to, czy w rajdach terenowych tak naprawdę istnieje pojęcie jazdy na limicie? – Przy walce o podium w rajdach terenowych jedziesz cały czas pełnym gazem. Zobaczcie – są odcinki specjalne po 300 kilometrów, gdzie przez 80% czasu mamy w pełni otwartą przepustnicę. Ale też to nie jest tak, że cały czas jesteś na najwyższym biegu i jest to prosta, bo średnia prędkość na etapie to od 70 do 130 km/h. Trzeba sporo tymi biegami „wiosłować” – uważa zawodnik ORLEN Team.
Jazda w stylu „flat out” kojarzy nam się głównie z rajdami „płaskimi”. Tam poziom ataku zakrętów i kolejnych sekcji trzeba określić na absolutne 100%. A jak to wygląda na bezdrożach? – Też oceniłbym to tempo na 100%, ale to jest trochę inne 100%, niż w rajdach „płaskich” – podkreśla Kuba Przygoński. – Tutaj też każdy zakręt, każdy fragment trasy chcesz przejechać najszybciej, jak się da. Nawet kiedy znajdujesz się na kamieniach i innych wymagających sekcjach. Na przykład jedziesz na 100% opony – tak, żeby jak najbardziej ją wykorzystać i jechać jak najszybciej, ale żeby nie przesadzić i jej nie przebić. Rajdy terenowe się zmieniły. Kiedyś Dakar był bardziej na przetrwanie, na dojechanie, były ogromne różnice czasowe, teraz to piękne ściganie o ułamki sekund. Jeśli masz awarię, automatycznie przestajesz się liczyć – zaznacza Kuba.