Przed laty mówiło się, że Janusz Kulig jest w czepku urodzony. Na wielu etapach kariery rajdowej towarzyszyło mu szczęście. Sam nie wierzył w przesądy. Dziś mija jednak 15 lat od feralnego piątku 13-tego.
Jego odejście poruszyło i skonsolidowało nie tylko środowisko rajdowe. Janusz Kulig zjednywał sobie w zasadzie wszystkich, którzy mogli go nie tylko bliżej poznać, ale zamienić z nim choćby 2 słowa. Za to uwielbiali go kibice, którzy do dziś licznie odwiedzają jego grób w Łapanowie bądź pamiątkowy kamień przy tzw. patelniach walimskich – kultowym miejscu polskich rajdów.