Marcin Zabolski07.06.2018

Miko Marczyk: Strategia odpuszczania może nie okazać się skuteczną

123 interakcje Przejdź do dyskusji

Miko Marczyk: Strategia odpuszczania może nie okazać się skuteczną

W 2016 r. przebojem wdarł się do polskich rajdów. Już w trzecim sezonie otrzymał wyjątkową szansę jazdy samochodem klasy R5, którą zdaje się skutecznie wykorzysta w swoim dalszym rozwoju.

Kierowca zespołu Škoda Polska Motorsport, Mikołaj Marczyk imponuje nie tylko szybką jazdą, ale i dojrzałością, o czym zapewne przekonuje m.in. nasza poniższa rozmowa.

WRC: Jakie to było uczucie, gdy zakończyłeś Rajd Dolnośląski poza drogą? Martwiłeś się np. jaka będzie reakcja zespołu?

Mikołaj Marczyk: Takich sytuacji nie miałem zbyt wielu, więc z pewnością reakcje nie weszły mi w nawyk. Wiem jedno – trzeba działać od razu, zabezpieczyć siebie, sprawdzić co ze sprzętem, wyłączyć prąd, wysiąść z auta i powiadomić kolejne załogi, pokazując kartę „OK”. Oczywiście później był czas na analizę sytuacji – także na miejscu, gdy czekaliśmy na zespół. Szybko jednak zakończyliśmy temat. W myślach oraz działaniach byliśmy już na Rajdzie Nadwiślańskim. Myślę, że to była właściwa strategia.

fot. Maciej Niechwiadowicz

Rozpracowanie tamtej pechowej przygody w takim razie już za tobą?

Nie lubię określenia „pech”. Po prostu tempo było za wysokie. O tyle wyjątkowo, że na pozostałych fragmentach oesów nie mieliśmy żadnych sytuacji, które by nam zapaliły światło ostrzegawcze. To pokazało, że w rajdach doświadczenia się nie oszuka. Oczywiście analizowałem, ponieważ trzeba znać przyczyny, aby móc wyciągnąć odpowiednie wnioski. Był to mój techniczny błąd związany z użyciem pedału hamulca. Zawsze powtarzam, że w rajdach są błędy, o których kierowca na mecie już nie pamięta, bo wszystko „weszło”, a są takie, które pamiętamy i dają cenną wiedzę. Ten niestety należy do tej drugiej grupy. Myślę, że wyciągnęliśmy wnioski i chciałbym być w ten weekend i kolejne dużo mądrzejszym kierowcą.

Czy ta gorzka lekcja sprawi, że będziesz bardziej odpuszczał w Rajdzie Nadwiślańskim? Czy może poukładałeś to sobie w głowie i ciśniesz dalej, jak do tej pory?

Dotychczas nie byłem wybitnie skupiony na prędkości, a teraz jeszcze mocniej chcę się skupić na precyzji i tej mądrości. Z pewnością będę rozważniejszy nawet w tych miejscach, w których wydaje mi się, że wiem na 100% jak pojechać szybko, zwiększając tym samym pewność bycia na mecie rajdu.

fot. Maciej Niechwiadowicz

No właśnie jak jest z tą pewnością? Trzymałeś się do tej pory bardzo blisko ze ścisłą czołówką, wygrałeś kilka odcinków. Czy takie rezultaty prowokują do podejmowania ryzyka?

Startując do pierwszych rajdów w sezonie celem nie było dogonienie czy przegonienie czołówki. Chcę się rozwijać. Delikatne zejście z tempa może trochę pomóc, ponieważ wtedy czasu na reakcję jest więcej, choć te kilka metrów. To ważne szczególnie w sytuacji, gdyby mój brak doświadczenia wyszedł ponownie. Myślę, że będziemy na bieżąco reagować i analizować po pierwszych odcinkach w sobotę. Zdaję sobie sprawę, że strategia odpuszczania może nie okazać się skuteczną, ponieważ wykonanie trzech kroków do tyłu, wcale nie oznacza bezbłędnej jazdy. To ta omawiana wielokrotnie koncentracja i skupienie, które pojawią się przy prawdziwym rajdowym tempie.

Domyślam się, że jeśli spadnie deszcz to będzie zdecydowanie ostrożniej?

Zobaczymy jaka będzie pogoda, bo ma także znaczenie. Ocenimy w piątek jakie będą trasy. Dwie nazwy odcinków powtarzają się z ubiegłego roku, ale patrząc na mapy widzę, że są w odwrotnym kierunku. Na pozostałych odcinkach nigdy nie startowałem. Jestem dość ambitnym człowiekiem i cieszy mnie to, że w szybkim tempie zaczęliśmy jechać przyzwoicie po asfalcie. Wracam do bazowych założeń. Jestem po trzech rajdach w aucie R5, mam do dyspozycji świetny sprzęt. Mam także na swoim koncie 7 rajdów w mistrzostwach Polski. Teraz, w ramach tego skromnego doświadczenia, nie chcę przesadzać, nawet jeśli będzie mi się wydawało, że mogę, to chciałbym być po tej bezpiecznej stronie. Bardzo życzę sobie znalezienia się na mecie.

fot. Maciej Niechwiadowicz

W drugiej rundzie RSMP trzymałeś się jeszcze bliżej czołówki niż podczas inauguracji sezonu. Czy to było dla ciebie zaskoczenie, że tak szybko złapałeś ten feeling?

Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś mi powiedział przed sezonem, że tak będzie już w drugiej rundzie, gdzie rzeczywiście podczas pierwszego etapu rajdu nie prezentowaliśmy złego tempa w porównaniu do Grzegorza [Grzyba] czy do Kuby [Brzezińskiego]. Nie spodziewałem się szczerze mówiąc. Jakbym miał postawić kasę na to, że będę się w stanie zbliżyć w tej części sezonu do chłopaków, to bym nie postawił. To są naprawdę czołowi kierowcy w skali Europy. Pamiętajmy jednak, że dobry kierowca rajdowy to taki, który po pierwsze jest na mecie.

Wiemy już że masz bardzo fajne tempo na asfalcie, ale będą też szutrowe rajdy w Polsce. Nie ma co ukrywać, że aby wynieść się na jakiś wyższy poziom międzynarodowy, to trzeba być tak naprawdę specjalistą od szutrów, szczególnie jeśli patrzymy na WRC. Czy już teraz, w tym roku masz jakiś plan, razem z zespołem na to, żeby przygotować się do szutrowych imprez?

Nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Aby dostać się z uśmiechem na twarzy do sekcji sezonu, w której moje kompetencje szutrowe muszą być rozwijane, to dobrze by było, żebym się skupił na dwóch najbliższych rajdach asfaltowych. Zarówno Rajd Nadwiślański, jak i Rajd Śląska odbędą w tym miesiącu. Myślę, że jeżeli wykonam dobrą pracę w tej części sezonu to będzie nam łatwiej zrobić szeroki program testowy, treningowy, może związany z jakimś dodatkowym rajdem na nawierzchni szutrowej.

fot. Maciej Niechwiadowicz

Mam świadomość, że jeżeli się myśli o przygodzie z rajdami na arenie międzynarodowej, to połową sukcesu są szutry, a w skali mistrzostw świata to może nawet 65%. Uważam, że moja przygoda z rajdami rozwija się we wspaniały sposób. To, że mam możliwość w tak krótkim czasie, bez żadnych przerw rozwijać się ze wsparciem Škoda Polska, to już mnie ogromnie cieszy. Na pewno nie ruszymy na te rajdy nieprzygotowani. Wykonamy program testowy, jak szeroki – jeszcze nie wiem.

Jeżeli tak dobrze odnalazłeś się na asfaltach, to masz nadzieję, że równie szybko zaczniesz pojmować filozofię szybkiej jazdy po szutrach?

Nie żyję w przeświadczeniu optymizmu opartego o asfalty, które są najsilniejszą z moich stron. Żyję ze świadomością tego, że trzeba będzie podjąć rękawicę z luźną nawierzchnią. Myślę, że nie będzie tak łatwo. Wierzę w to, że może się udać. Co mogę ci dziś powiedzieć, to trochę gram w gry, oglądam dużo onboardów, czyli takie rzeczy, które nie kosztują, ale dają wizję i wiedzę na taki początkowy feeling i odruch. Wakacje będą okresem bardzo zintensyfikowanym, jeśli chodzi o nawierzchnię luźną. Mam na to pomysł treningowy. Jedną kwestią jest wizja drogi na szutrze, opis. W dalszej kolejności sama jazda po luźnej nawierzchni i jeszcze dodatkowo w aucie klasy R5. Nasza Škoda pozwala na dużo, dużo więcej niż każde inne auto ze względu na skok zawieszenia i ogromny potencjał. Wydaje mi się, że na szutrze przewaga takiego samochodu nad N-grupą, autami Open N czy R4 jeszcze jeszcze większa.

fot. Maciej Niechwiadowicz

Wspomniałeś o oglądaniu onboardów. Czy masz jakiegoś kierowcę, który ci imponuje jazdą po szutrach? Kogo najczęściej oglądasz?

Nie mam jednego kierowcy. Natomiast bardzo lubię oglądać Kajetana Kajetanowicza też ze względu na to, że rozumiem opis Jarka Barana i jest ta baza w Internecie. Uważam, że Aleksiej Łukjaniuk jest osobą, na którą zawsze warto spojrzeć, ponieważ on pokazuje taki prawdziwy szutrowy performance. Z mojej perspektywy, czyli kierowcy, który jeździ Škodą Fabia R5 niezwykle ważny wydaje mi się Ralf Sirmacis, który jest młodym człowiekiem, ale wybitnie szybkim na szutrze i jego nagrania także są dostępne. Oczywiście oglądam także przejazdy innych kierowców, bo praktycznie każdy onboard jest wartościowy. Staram się oglądać najszybszych kierowców – tych jadących Fabią R5, żeby wyczaić różne triki. Jak zauważam na nagraniach – przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie byłem na tych rajdach – mamy przeróżne rodzaje szutrów. Rajd Polski, Liepāja czy z drugiej strony Azory albo Akropol to są inne rodzaje nawierzchni. Te pierwsze są niezwykle szybkie, a znowu tak jak ostatnio widzieliśmy Rajd Akropolu ma próby przeprawowe. Trzeba przewidzieć, gdzie musi się być do bólu ostrożnym, a gdzie można pokazać prędkość. Im głębiej jestem w rajdach, im mocniej to śledzę, tym bardziej podziwiam Kajetana, który połączył te wszystkie cechy tak, że jest kierowcą, który potrafi wygrać bez problemu trudny, podchwytliwy Rajd Rzeszowski po równym i wąskim asfalcie. Chwilę później mógł być też bezkonkurencyjny na Akropolu.

fot. Maciej Niechwiadowicz

Czy Škoda Fabia R5 ma jeszcze dużo tajemnic przed tobą?

Myślę, że to auto ma przede mną bardzo dużo tajemnic. Mamy do dyspozycji bardzo dużo możliwości w setupie. Mamy 4 regulacje zawieszenia, geometrię, zbieżność, stabilizatory i wiele, wiele innych rzeczy. Jako ciekawostkę powiem, że od trzech rajdów nadal stoję na – nazwijmy to – takim „basic customer level”. Jadę autem miękkim, takim “seryjnym”, który się daje kierowcy, który się dopiero uczy, stawia swoje pierwsze kroki w aucie R5. Myślę, że jest to powiązane z tym, że jest to pierwsze urządzenie, a nie samochód (uśmiech), którym jeżdżę w życiu. Nie korzystam jeszcze z wielu możliwości i potencjału auta klasy R5. Myślę, że w drugim czy trzecim sezonie można to auto zacząć wykorzystywać tak, jak zostało to zaplanowane przez inżynierów. Dość łatwo jest „dobić” do poziomu 70-80%, choć i na to potrzebny jest czas. Każdy kolejny procent wzrostu następuje wolniej, bo o tym decydują już niuanse. Podsumowując – myślę, że to auto ma przede mną jeszcze sporo potencjału w prędkości do odkrycia.

Nie jest tajemnicą, że współpracujesz m.in. z Kajetanem Kajetanowiczem. Ogólnie radzisz się tych bardziej doświadczonych. Czy oni doradzają ci ucieczkę za granicę, aby się dalej rozwijać?

Korzystanie z rad doświadczonych osób daje możliwość w szybszy sposób poznać tajniki rajdów. Dla mnie każda możliwość współpracy z kimś, kto ma na swoim koncie pracę przy kilkudziesięciu czy kilkuset rundach, to ogromne wyróżnienie. Mam to szczęście, że w zespole mam od kogo się uczyć. Kajetan faktycznie wspiera mnie i podpowiada, ale nie spędzamy ze sobą czasu na treningach, to raczej polega na zadaniu mu konkretnych pytań i konkretnych odpowiedziach. Chłop ma swoje ważne zadania do wykonania, więc doceniam ten czas, który mi poświęca. Podobnie jak innych, których mam okazję spotkać na początku swojej drogi. W tej chwili nikt z nas, nawet rajdowych guru, nie wie jaki jest mój możliwy potencjał jako zawodnika i jaki progres wykonam w tym sezonie. Tego nawet nie wiem sam. Jestem otoczony ludźmi, którzy z pewnością pomogą mi wybrać właściwą ścieżkę rozwoju. Wszystkie swoje decyzje sportowe chciałbym podejmować we współpracy z moimi partnerami i biorąc pod uwagę cele grupy sponsorów, ale także moje sportowe ambicje i oczekiwania.

Otaczasz się bardzo doświadczonymi osobami w zespole, jak pilotem Szymonem Gospodarczykiem czy uznanym koordynatorem, Rafałem Cebulą. W teamie działa też trzykrotny mistrz Europy wśród pilotów – Jarek Baran. Jaka jest jego rola w Škoda Polska Motorsport?

Jest takim dobrym duchem, wielką encyklopedią wiedzy rajdowej. Dla mnie personalnie ten kontekst jest najważniejszy. Jest osobą, która uczy mnie wizji drogi, opisu trasy, tych rzeczy, których wybitni piloci uczą kierowców. Pokazuje mi różne możliwości, warianty rozegrania sytuacji rajdowych, związanych z jazdą, ale i nie tylko, więc nie nazywałbym tego w skonkretyzowany sposób i nie wiązałbym stuprocentowo Jarka z jakąś funkcją. Bardziej z osobą, która zaufała, że mogę się rozwinąć we właściwy sposób i chce nam poświęcić trochę czasu. Z tego co wiem, Jarek jest aktywnym pilotem, któremu życzę, żeby w jak najszybszy sposób wsiadł do jak najszybszego kierowcy.

Przeczytaj również