Słyszeliście kiedyś o torze wyścigowym pod Marsylią? Pôle Mécanique Alès Cévennes to całkiem ciekawy górski obiekt u stóp Sewennów, na którym Volkswagen Motorsport dokonał prezentacji maszyny, która pobije rekord aut elektrycznych w wyścigu Pikes Peak. Jestem o tym przekonany, mimo że na oczach dziennikarzy auto o własnych siłach przetoczyło się tylko powoli przez padok.
Midas wśród inżynierów
Dlaczego z góry ustalam taki scenariusz? Ze względu na to, że jest to dziecko inżyniera, którego praktycznie każdy samochód zdominował rozgrywki tam, gdzie przyszło mu rywalizować. François Xavier Demaison zasłynął przede wszystkim z WRC, gdzie stworzył wybitne rajdowe konstrukcje Peugeota i Citroëna. W końcu w 2011 r. sięgnął po niego Volkswagen Motorsport i z marszu zawojował Rajdowe Mistrzostwa Świata.
Francuz idealnie pasuje do niemieckiego zespołu, który także, gdy bierze się za projekt w motorsporcie to zazwyczaj jest najlepszy. Poza WRC był to ostatnio Dakar, teraz rallycross, wyścigi TCR. Przyszła też kolej na najsłynniejszy wyścig górski Pikes Peak, odbywający się tradycyjnie w ostatnią niedzielę czerwca. Obecny rekord auta elektrycznego należy do Rhysa Millena w e0 PP100 i wynosi 8:57,118. W tym miejscu zadaję sobie pytanie nie o to, czy ta bariera zostanie złamana (oficjalnie jest to cel VW Motorsport). Tak naprawdę zastanawiam się czy nie zaatakują rekordu wszechczasów Sébastiena Loeba (8:13,878), ustanowionego w 2013 r. prototypowym Peugeotem 208 T16.
Komfortu nie przewiduje się
Na pierwszy rzut oka pojazd przypomina prototyp do wyścigów długodystansowych. Zasilanie elektryczne zdradza konstrukcja obręczy kół, które są nieco zabudowane, a przez to bardziej aerodynamiczne. To rozwiązanie często widać w sportowych e-konceptach. Największym wyzwaniem przy elektryfikacji pojazdów jest wysoka masa, dlatego nie dziwi mnie fakt, że co można było, zrobiono z karbonu. Przyznam, że niechcący nadepnąłem na cienki jak piórko próg, który okazał się niezwykle sztywny i wytrzymały.
W środku miejsca jest tyle, żeby mógł usiąść tam kierowca (w dodatku szczupły) i wykonać obroty kierownicą pochodzącą z Formuły E. Ekskluzywny odlew fotela OMP Racing nie wygląda zbyt wygodnie. Obok niego umieszczono całą instalację, oczywiście skrzętnie obudowaną. W środku ukryto 2 silniki elektryczne generujące moc 500 kW (680 KM). Klatka bezpieczeństwa widoczna jest jedynie przy wzmocnieniu przedniego słupka. Wszystko w tym samochodzie jest autorskim projektem zespołu VW Motorsport. Silniki, napędy, systemy odzyskiwania energii zostały zaprojektowane specjalnie na Pikes Peak, choć szef zespołu, Sven Smeets przyznał mi, że w przyszłości będzie to baza wyjściowa pod inne projekty w elektrycznym motorsporcie.
Będzie hat-trick?
W fotel kierowcy zdecydowano się posadzić Romaina Dumasa – zwycięzcę dwóch ostatnich edycji Wyścigu do Chmur (potoczna nazwa Pikes Peak) w Górach Skalistych. Francuz jest od wielu lat związany z grupą Volkswagena. W 2010 wygrał z Audi 24 godziny Le Mans, co powtórzył w 2016 z Porsche zostając mistrzem świata w wyścigach długodystansowych (WEC). W ubiegłym roku za kierownicą Porsche zdobył także trofeum rajdowe, triumfując w R-GT Cup rozgrywanego przy okazji kilku rund WRC (Dumas nie ukrywa, że jest wielkim fanem rajdów, a jego 69-letni ojciec Maurice jeździ w nich do tej pory!).
Samochód, który zobaczymy 24 czerwca na starcie amerykańskiego wyścigu może nieznacznie różnić się od tego zaprezentowanego w garażu w Saint-Martin-de-Valgalgues pod Alès. Dziennikarzom pokazano w zasadzie koncept, który w ciągu dwóch miesięcy może ewoluować. Temu zresztą służą dzisiejsze jazdy pod czujnym okiem FX Demaisona, który nie był dziś zbyt dostępny dla mediów, spędzając większą część czasu w garażu.
Rewanż po 31 latach
Na prezentacji moją uwagę przyciągnął także stary Volkswagen Golf II? Brzmi to dosyć groteskowo jak na prezentację elektrycznego prototypu na Pikes Peak. Jednak to właśnie auto z 1987 r. było ostatnią oficjalną próbą tej marki na wywalczenie zwycięstwa. Prawie im się to nawet udało, ale na kilka zakrętów przed metą Jochi Kleindt w wyniku awarii stracił koło.
Prototyp z dwoma 16-zaworowymi silnikami 1.8 turbo (każdy napędzał osobną oś) prowadził się specyficznie, jednak z mocą 652 KM (3,4 sekundy do setki) miał ogromny potencjał na zwycięstwo, ale ostatecznie to padło łupem Waltera Röhrla w przebudowanym z rajdów B-grupowym Audi Sport Quattro E2. To bardzo ciekawa historia, z której bohaterem rozmowę zobaczycie w tym tygodniu na moim vlogu publikowanym na łamach WRC News.
Czy zatem VW z sukcesem weźmie rewanż na Pikes Peak? Wydaje się, że nie ma co do tego wątpliwości. W projekt napompowano sporo pieniędzy i czasu (z czego wynikają m.in. opóźnienia w ukończeniu rajdowego VW Polo R5), więc to przedsięwzięcie moim zdaniem nie może się nie udać.