Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski mają za sobą najtrudniejszy dzień w tegorocznym Rajdzie Dakar. Litewsko-polska załoga na trasie wokół San Juan de Marcona musiała zmierzyć się z aż trzema awariami.
Olsztynianin wraz ze swoim kierowcą spędzili na wczorajszym etapie aż 11,5 godziny, przez co stracili jakiekolwiek szanse na dobry rezultat. Polak w rozmowie z Radiem Olsztyn podkreśla jednak, że nie zamierzają się poddawać.
– Przed nami kolejny ciężki dzień, jednak wczorajszy zdecydowanie należał do najtrudniejszych z jakimi mierzyliśmy się do tej pory – relacjonował Rozwadowski.
– Najpierw urwaliśmy półoś. Stało się to w miejscu, gdzie pomoc mechaników była dozwolona, więc przy pomocy załogi Overdrive udało się naprawić nasz samochód. Po zaledwie 1,5 kilometra przydarzył się nam bardzo dziwny wypadek.
– Wyjeżdżaliśmy z wąskiego kanionu po prawie pionowej ścianie. Samochód lekko się osunął, a my spadliśmy jakieś 6, 7 metrów wgłąb. Musieliśmy się spieszyć, ponieważ nad nami zawisnął samochód Orlando Terranovy, więc istaniało ryzyko, że zaraz MINI spadnie wprost na naszą Toyotę – komentuje polski pilot.
– Gdy udało się postawić auto na koła, okazało się, że mamy uszkodzoną całą piastę. Powrót do serwisu i kolejna, bardzo długa naprawa, po której ruszyliśmy do dalszego boju. Czekało na nas najdłuższe pasmo wydm w całej historii Rajdu Dakar, a gdzieś w połowie trasy po raz kolejny ukręciła się półoś.
– Z pewnością otrzymamy dużą karę czasową za ominięcie wszystkich punktów kontrolnych, ale i tak cieszyliśmy się, że udało się dotrzeć do serwisu – zakończył.
Dziś na litewsko-polską załogę czeka trasa licząca prawie 1000 kilometrów.
Tagi: Dakar 2018, MotulEpicStory, OriginalByMotul, Rajd Dakar, ThisIsDakar