W istnieniu świata zauważalne są pewne zależności nadające mu wyjątkowość i piękno. Są wśród nich przeciwieństwa: dobro i zło, serce i rozum, mrok i światło. Jest jednak jedno słowo- skrót, które zawiera 2 składniki w 1- WRC.
Motto angielskiej piłki nożnej powstałe wraz z jej upowszechnieniem w tym kraju to: „z ciemności przychodzi światło”. Oznacza to, że wyłaniające się światło, towarzyszy nieodłącznie ciemności. W ubiegłbym miesiącu Volkswagen zdecydował o odejściu z WRC, wrzucając w czarną otchłań całą serię.
Kto jednak dłużej obserwuje rajdy i świat motorsportu wie, że tak jak na ziemi obserwujemy naturalne cykle narodzin i śmierci, tak w świecie WRC producenci odchodzą, a w ich miejsce pojawiają się nowi. Volkswagen odszedł, Citroen i Toyota powrócili.
Za zamkniętymi drzwiami, to była katastrofa monstrualnych rozmiarów. Jak nie pojęte stało się nawet dla laików, że czterokrotny Mistrz Świata Sebastien Ogier zostaje na lodzie. Bez samochodu i z niepewną przyszłością. Oczywiście, tylko naiwny głupiec uważał, że nie trafi do żadnego zespołu, ale sam fakt zaistnienia pustki, wywołał pewne kontrowersje.
I to była ciemność. Wtedy pojawiło się światło.
Ogier dołączający do M-Sport’u to mokry sen zespołu, ale i nadzieja dla WRC. Piękny widok, niosący nadzieję na cały sezon 2017. ‘Katastrofalne’ odejście VW i nieobecność Polo R WRC w charakterze wręcz urzędowym, otwarło dla konkurencji apetyt na zwycięstwo o którym mogli zapomnieć przez ostatnie lata. Kris Meeke w Citroenie, w końcu realnie może ostrzyć kły, a z nim całe ubiegłoroczne podium, które zaczyna trenować w lustrze grymas triumfu.
Ogier pojawi się w Monte Carlo w przyszłym miesiącu, będąc już mocno spóźnionym w stosunku do konkurentów. Z nikłą znajomością auta, zupełnie nowym teamem i możliwością testów na oblodzonych drogach Alp francuskich. Nie jest to najlepsza konfiguracja by stawać w szranki z konkurencją. Nie jest to najlepsze miejsce, by poznać auto.
To daje nowe możliwości. Czyni rywalizację zaciętą i ciekawą. Daje emocje.
W ubiegłym sezonie znaliśmy zwycięzcę zanim ktokolwiek odpalił silnik. Teraz, nic nie jest przesądzone. Zespół Malcoma Wilsona pracował bez wytchnienia, aby dopracować nowy samochód. Póki co wysiłek został nagrodzony najlepszym kierowcą świata, który zasiądzie za jego kółkiem. Podobny entuzjazm Wilson mógł posiadać dawno temu, kiedy próbowano pozyskać innego francuskiego kierowcę, Sebastiena Loeba w 2005 roku.
WRC jest jak Wilson. Wilson jest jak WRC.
Rzeczy mają się dla niego różnie. Sinusoidalnie wędruje od szczytu do dołu. Wystarczy wspomnieć rok 1999, gdy pozyskali Colina McRae, czy Carlosa Sainza kilka lat później. Wszystko to w akompaniamencie milionów dolarów pozyskanych od Martini i Forda. Teraz nastały zupełnie inne czasy. Wilson jest zdany na siebie i swoją sakiewkę.
Pogłoska niesie, że Henry Ford III był w Cockermouth (siedziba M-Sport) w zeszłym tygodniu. „Żartowano” wtedy o powrocie Błękitnego Owalu do WRC. Żarty mają jednak do siebie to, że skrywają prawdę, której wprost nie ma się odwagi wypowiedzieć. Fiesta + Ogier to może (jest) kuszący kąsek, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
I to byłoby właśnie oślepiające światło wychodzące z ciemności.