WRC Motorsport&Beyond

Tuning to zło. Sąd może wlepić grzywnę 130 tys. zł lub rok więzienia. Ludzie chcą jednak jeździć szybciej

W zatłoczonych miastach popularną alternatywą dla samochodu i komunikacji miejskiej są rowery elektryczne. We Francji wiele osób nie korzysta tylko z publicznego wynajmu, ale posiada takie na własność.

Jednak coraz częściej Francuzi zaczęli „grzebać” w swoich maszynach, aby jeździły nieco szybciej. Przepisy ograniczają ich prędkość maksymalną do 25 km/godz. Dla wielu rowerzystów to stanie w miejscu, zwłaszcza, że tradycyjny rower z pedałami może mknąć nawet 45 km/godz.

W odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczeństwa, powstało wiele firm, które oferują przyspieszenie prędkości maksymalnej elektrycznych jednośladów. Jednak państwo uznaje to za niebezpieczną praktykę i wypowiada wojnę tunerom.

Za tuning roweru elektrycznego we Francji można teraz dostać grzywnę 30 tys. euro (ok. 130 tys. zł). Przepisy dopuszczają nawet karę do roku więzienia, ale to raczej opcja na skrajną recydywę. Ścigani za proceder mogą być prywatni właściciele, jak i dystrybutorzy, importerzy czy dealerzy.

Co ciekawe rozwiązanie na tuning ma Bosch, który opracował technologię anty-tuningową w swoim systemie silników elektrycznych. Jeśli czujnik wykryje jakąś modyfikację, oprogramowanie rozpozna błąd i przywróci pierwotną moc. Trzykrotne wykrycie błędu będzie skutkować całkowitą blokadą napędu.

Zjawisko jest o tyle ciekawe, że widać w niej niebezpieczną tendencję wśród urzędników. Bowiem dziś można nękać elektryczne rowery. Co jeśli w przyszłości, zakaz tuningu obejmie samochody? Motoryzacja mogłaby stać się o wiele nudniejsza!

Wariat wsadził 3,9-litrowego turbo-diesla do ekologicznej Toyoty Prius. Teraz kopci na czarno i ma trochę zboczoną nazwę