Skoda do 2030 r. chce stać się piątą marką pod względem sprzedaży w Europie. W dodatku te ambitne cele czeski producent chce zrealizować z 50-procentowym udziałem samochodów elektrycznych. Dziś z polskiej perspektywy brzmi to jak szaleństwo, ale Skoda ma na to plan i pomoże w tym legendarna Octavia.
Jaka będzie nowa Octavia?
Zdaniem niemieckiego szefa marki, Thomasa Schaefera do 2030 r. od 50 do 70 proc. aut sprzedawanych w Europie będzie jeździć na prąd. Po wprowadzeniu pierwszego elektrycznego modelu Enyaq (SUV), Skoda chce zaoferować do końca dekady co najmniej 3 kompaktowe elektryki. Będzie to jednak wymagało stworzenia zupełnie innej platformy niż MEB, autorstwa koncernu Volkswagena.
„Myślę, że potrzebujemy elektrycznej Octavii” – powiedział dziennikarzom Thomas Schaefer na ubiegłotygodniowej konferencji. Spalinowa Octavia to największy hit Skody. Tylko w tym roku odpowiada za 75 500 z 278 500 sprzedanych aut czeskiej marki. Jednak dopiero nowoczesna wersja na prąd ma zapewnić Skodzie awans z 8. na 5. miejsce wśród europejskich producentów. Wtedy firma zza naszej południowej granicy znajdzie się prawdopodobnie przed takimi potęgami jak Ford czy Toyota.
Wszystko zostaje w rodzinie
Plany Skody są jednak ściśle koordynowane przez władze koncernu Volkswagena. Za projekt małych elektryków grupy VW odpowiada SEAT, ale w Czechach mają być produkowane ogniwa. Celem jest stworzenie pojazdu na prąd, którego ceny (bez dopłat) zaczynałyby się od 90 tys. złotych. Thomas Schaefer zapewnił jednocześnie, że pójście w ogniwa wodorowe nie jest opcją dla Skody. Czeska marka nie zadeklarowała także jednoznaczego terminu odejścia od silników spalinowych, ponieważ jest wiele krajów na świecie, w których będzie to długo niemożliwe. Oczywistym jest jednak, że w Unii Europejskiej w końcu Diesel, benzyna i LPG nie będą mogły pozostać w Octavii na dłużej. Przetrwa tylko elektryk.