Odcinkowy pomiar prędkości to dla polskich kierowców prawdziwa zmora. Zwłaszcza te ustawione na długim dystansie, jak na budowanej autostradzie A1. Nawet chcąc jechać przepisowo, czasem można się na chwilę zdekoncentrować, co wprowadza nerwówkę. Są jednak na to recepty, które przy okazji potrafią zapobiec wielu innym nieprzyjemnościom drogowym.
Może to zabrzmi dziwnie, ale rozwiązaniem są nowoczesne… kamery samochodowe. Jeszcze niedawno wideorejestratory były niezwykle rzadko spotykane na polskich drogach. Od kilku lat ten trend się zmienia. Coraz więcej kierowców decyduje się na ich montaż w swoim aucie. Wraz z rosnącą modą na rynku pojawiło się wiele tego typu urządzeń, których ceny zaczynają się już od 100 zł. Droższe modele potrafią kosztować ponad 1000 zł i z racji bogatych możliwości ciężko jest je nazywać „kamerkami”. Do naszej redakcji trafiło jedno z takich lepszych urządzeń, konkretnie Mio MiVue 846. Postanowiliśmy ją przetestować wraz z legendarnym pilotem rajdowym, Maciejem Wisławskim. Czy faktycznie warto wydać na nie kilkaset złotych?
Unboxing
Pudełko, oprócz wideorejestatora Mio MiVue 846, zawiera chociażby instrukcję czy zespolony zasilacz z kablem mini USB. Po podłączeniu go do gniazda zapalniczki, zapewnia zasilanie naszej kamerce. W zestawie mamy również niewielki uchwyt do zamontowania urządzenia w aucie. W modelu MiVue 846 Mio zdecydowało się dołączyć uchwyt, który mocuje się bezpośrednio na szybę za pomocą specjalnej taśmy. Czy to rozwiązanie jest lepsze od tradycyjnej przyssawki? Na ten temat zdania są podzielone. Plusem jest to, że producent do zestawie dołączył specjalną folię. Ta w razie potrzeby pozwoli w łatwy sposób odkleić kamerę nie pozostawiając śladu na szybie. Co do samego uchwytu jest niewielki, a mimo to bardzo mocno trzyma się szyby i kamerki. Ponadto można go łatwo dopasować jej nachylenie do szyby. Jednocześnie sama kamera na uchwycie wygląda bardzo ładnie, a z zewnątrz jest prawie niewidoczna.
Parametry techniczne
Produkt został wyposażony w matrycę Sony premium STARVIS™ CMOS, szklane soczewki o przysłonie F:1.8, szeroki rzeczywisty kąt widzenia 150° oraz możliwość rejestracji obrazu w 60 FPS. Takie połączenie ma zagwarantować wysoką jakość nagrań niezależnie od panujących warunków na drodze. Jak jest w rzeczywistości? O tym w dalszej części tekstu. – Dodatkowo producent podkreśla, że urządzenie ma wiele funkcji, które ułatwiają podróżowanie, co mi jako wieloletniemu pilotowi rajdowemu przypadało do gustu – powiedział Maciej Wisławski.
Komputer nigdy nie zastąpi rozwagi i ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu drogowego. Jednak uważam, że jeżeli elektronika pomoże nam jeździć lepiej i bezpieczniej, to trzeba z niej skorzystać. Każde ciekawe rozwiązania w tym zakresie należy wręcz chwalić. Na pierwszy rzut oka w tym modelu zauważyłem ich kilka. Jednym z takich rozwiązań jest informowanie o fotoradarach i odcinkowym pomiarze prędkości, których bazy są na bieżąco aktualizowane. Testowany przeze mnie model ma posiadać również wbudowany moduł WiFi, który umożliwia bieżącą aktualizację oprogramowania i wspomnianych wcześniej baz.
Pierwsze wrażenie i uruchomienie
Po wyjęciu z pudełka kamera samochodowa wydaje się być solidnie wykonana. Wszystko jest dobrze dopasowane. Na plus zasługuje sam montaż kamerki, który jest łatwy wręcz intuicyjny. Ułożenie wejść w obudowie pozwoliło mi tak poprowadzić kabel od urządzenia do zapalniczki, że jest on praktycznie niewidoczny. Przecież nikt nie lubi jak mu ciągle w aucie wiszą kable. Po dość szybkim podłączeniu przyszedł czas na pierwsze uruchomienie. Zgodnie z instrukcją włożyłem swoją kartę pamięci (w zestawie jej nie ma). Chwilę po naciśnięciu przycisku wyświetla się logo producenta, po wyborze języka na wyświetlaczu pojawiało się krok po kroku, co powinienem zrobić. Jak się później okazało również w codziennym użytkowaniu menu tego modelu jest bardzo czytelne i daje wiele możliwości dostosowania urządzenia pod siebie.
Do jazdy testowej wybrałem tryb HDR, który zapewnia wysoką szczegółowość nagrań w każdych warunkach. Muszę przyznać, że faktycznie jakości dziennego obrazu nie powstydziłby się nawet profesjonalny aparat fotograficzny. Co ciekawe, przy nocnych nagraniach ich jakość zaskakuje równie pozytywnie (zobacz wideo powyżej). Przy włączonym trybie HDR, zatrzymując nagranie z łatwością możemy odczytać nawet tablice rejestracyjne.
Maciej Wisławski: W trakcie mojej kariery pilota byłem niczym dodatkowa para oczu dla kierowcy, dlatego zdaje sobie sprawę jak ważne jest szerokie pole widzenie. W przypadku testowanego wideorejestratora jest one naprawdę duże. Widać nie tylko nagraną trasę, ale sporą część pobocza, co w mojej ocenie może mieć kluczowe znaczenie w momencie, kiedy trzeba będzie ocenić sporną sytuację. Dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że obraz jaki otrzymujemy z tej kamerki jest naprawdę bardzo dobry.
Bezstresowy odcinkowy pomiar prędkości
Przeglądając menu urządzenia natrafiłem na wiele funkcji, które może nie pokierują za nas bezbłędnie auta, ale na pewno pomogą zminimalizować, a nawet ominąć niektóre groźne sytuacje drogowe. Oprócz znanych z innych modeli systemu informowania o możliwym zmęczeniu czy czujnika ostrzegającego przed nagła zmianą toru jazdy, pojawiła się funkcja, której nie spotkałem nigdzie indziej. Z pewnością pomoże ona niejednemu kierowcy nie tylko zaoszczędzić kilkaset złotych, ale także może nauczyć go płynnej jazdy. Mówię o funkcji zarządzania trasą, na której odbywa się odcinkowy pomiar prędkości.
Bardzo częstą sytuacją na polskich drogach, gdzie funkcjonują takie pomiary przejazd wygląda następująco. Kierowca z dużą prędkością przekracza punkt, w którym rozpoczyna pomiar, gdy orientuje się, że jedzie za szybko, zaczyna gwałtowanie redukować prędkość lub gorączkowo szuka możliwości zjazdu na jakikolwiek parking by „wyrównać” nadgoniony zbyt szybką jazdą czas. Opisana przeze mnie sytuacja to gotowy scenariusz na zderzenie, które może nie tylko kosztować kilkaset złotych związanych z naprawą auta, ale jest realnym zagrożeniem na drodze. Dlatego fajnie, że ktoś pomyślał, i stworzył takiego „drogowego przewodnika”.
Gdy włączymy funkcję zarządzania przejazdem, gdzie jest odcinkowy pomiar prędkości, kierowca na wyświetlaczu Mio 846 widzi dystans oraz czas w sekundach do zbliżającego się fotoradaru. Wyświetla mu się maksymalną prędkość z jaką może na danym odcinku poruszać się oraz z jaką średnią prędkością należy pokonać monitorowany dystans. W moim przypadku funkcja ta działała bardzo sprawnie i myślę, że wielu kierowcom nie tylko pozwoli zaoszczędzić kilkaset złotych, ale małymi krokami pokaże, że płynna jazda przynosi o wiele więcej korzyści, niż ciągłe przyśpieszanie i zwalnianie. Warto wspomnieć, że oprócz wcześniej wspomnianych funkcji, urządzenie ma możliwość podłączenia kamery tylnej oraz posiada funkcje trybu parkingowego, który ma oko na nasze auto na przykład na osiedlowym parkingu.
Podsumowanie
Mio MiVue 846 to dyskretne i dobrze wykonane urządzenie, które oferuje znacznie więcej niż tanie kamerki. Czy to co otrzymujemy, jest warte tej ceny, czyli około 700 złotych? W mojej opinii – tak. Na uwagę zasługuje z pewnością główna funkcja urządzenia, czyli jakość nagrań. Podzespoły, w które został wyposażony ten model, faktycznie gwarantują obraz będący niepodważalnym dowodem w sądzie. Świetnie radzi sobie z nagraniami zarówno przy pełnym słońcu, jak i popołudniowej szarówce. Warto zwrócić uwagę, że menu jest bardzo proste i czytelne. Z łatwością poradzi sobie z nim nawet człowiek, który z nowinkami technicznymi jest odrobinę na bakier. Wisienką na torcie jest niespotykana nigdzie indziej funkcja informowania o odcinkowym pomiarze prędkości. – Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić ten wideorejestrator – oświadczył Maciej Wisławski.