Amerykański stan Kalifornia to jeden z najbardziej proekologicznych rejonów USA. Władze będą musiały jednak przełknąć gorzką pigułkę, bowiem zorientowały się, że nie dadzą rady funkcjonować bez silników Diesla.
Lokalny dostawca energii PG&E Corp. otrzymał zgodę na wykorzystywanie mobilnych agregatów, które są napędzane olejem napędowym. Okazało się to jedynym rozwiązaniem dla utrzymania elektryczności dla strategicznych ośrodków stanowych.
Dlaczego silniki Diesla ratują elektryczność?
Wszystko przez rozwiązania, które odcinają prąd, gdy sieć jest mocno obciążona, a na zewnątrz jest bardzo sucho i wietrznie. Wówczas iskry mogą łatwo przenieść się na roślinność, co prowadzi do ryzyka pożarów, które nie tak dawno mocno strawiły Kalifornię.
Jednocześnie mieszkańcy jesienią mocno skrytykowali wprowadzone zabezpieczenie, ponieważ często miliony odbiorców pozostawało bez prądu. Sparaliżowane zostało życie nie tylko domostw, ale i wielu instytucji. W obliczu tego w drodze wyjątku wydano zgodne na użycie rezerwowych agregatów na diesla.
Jak ważna jest dywersyfikacja
PG&E Corp. ma jednak poszukiwać czystszych alternatyw, poczynając już od 2021 r. Obecne konstrukcje są w stanie pracować na oleju roślinnym. Lokalnie mają powstawać też mikrosieci energii odnawialnej, aby utrzymać przepływ energii na niektórych obszarach podczas powszechnych przestojów.
Cała sytuacja pokazuje jednak, że zwalczanie jednego rodzaju źródła energii może być zgubne. Choć silniki Diesla nie wpływają na czystsze powietrze (jeszcze?), to ich całkowita eliminacja mogłaby przysporzyć nieco problemów. To ważne zwłaszcza w kontekście motoryzacji, w której diesle zostały kozłem ofiarnym kryzysu klimatycznego.
Sensacja! Silniki Diesla będą zeroemisyjne dzięki nowatorskiej technologii. Inwestuje w nią BMW