Tesla Model S jest pierwszym na świecie samochodem elektrycznym, który oficjalnie przekroczył barierę zasięgu 400 mil (644 km) w teście EPA. Dla Elona Muska to i tak późno.
Dyrektor generalny Tesli był przekonany, że to historyczne osiągnięcie uda się zdobyć już w zeszłym miesiącu. Wówczas jednak EPA obliczyła w teście zasięg Model S na 391 mil (629 km). Był to poważny prztyczek wizerunkowy.
Oskarżenia i wyścig o prymat
Elon Musk oskarżył amerykańską agencję o pozostawienie kluczyków na noc w samochodzie, co zużyło 2 procent baterii. To miało przesądzić o nieosiągnięciu deklarowanego zasięgu. EPA odrzuciła te zarzuty.
W dynamicznym rozwoju elektromobilności, przełamanie bariery 400 mil stało się jednak pewnym wyścigiem. W tym roku pojazd o takich możliwościach ma pokazać Lucid Motors z modelem Air. Elon Musk chciał jednak być pierwszy na świecie, dlatego zmobilizował swój zespół z Fremont do wprowadzenia szybkich poprawek i ponownego oddanie Model S do testu EPA.
Co zmieniono w Tesli Model S?
Ponowny test potwierdził deklaracje Tesli. Model S uzyskał ocenę 402 mil (647 km) zasięgu, co jest kolejnym kamieniem milowym (cóż za dosłowne sformułowanie) w rozwoju samochodów elektrycznych. Sukces zawdzięcza się m.in. zaoszczędzeniu masy, dzięki wykorzystaniu lżejszych materiałów do produkcji foteli (Tesla robi je sama), baterii i napędu.
Istotne było wykorzystanie także aerodynamicznych felg o szerokości 8,5 cala, które zdaniem Tesli zwiększają zasięg o 2 procent. Zoptymalizowano jeszcze pompę oleju smarującego podzespoły napędowe oraz poprawiono system odzyskiwania energii z hamowania. To wszystko pozwoliło zwiększyć zasięg bez zwiększania rozmiaru baterii.