W wielu krajach na świecie używanie smartfonu w trakcie jazdy jest prawnie zabronione. Kierowcy niewiele sobie z tego jednak robią. To nagranie pokazuje moment wypadku, kiedy pewien ziomuś wysyłał sobie „snapa” przy prawie 160 km/h. Jak widać – po coś te przepisy jednak są.
To był moment
Wśród grona młodszych użytkowników Internetu dużą popularność zyskał w ostatnim czasie komunikator Snapchat, potocznie nazywany Snapem. Co to takiego? Najprościej sprawę ujmując, jest to aplikacja na urządzenia mobilne oparta na bardzo prostej regule – po wysłaniu i odtworzeniu wiadomości przez adresata, jej treść ulega automatycznemu usunięciu.
KIEROWCO! MOŻESZ SPORO ZAOSZCZĘDZIĆ DZIĘKI TYM OPONOM NOWEJ GENERACJI. PRZEKONAJ SIĘ TUTAJ
Do wysyłanych zdjęć i filmów można dodawać zabawne filtry, napisy oraz GIFy. Treści udostępniane innym przez „snapa” są bardzo ulotne. Dlatego każdy użytkownik aplikacji chce, aby jego nagranie było dopieszczone w każdym calu i przede wszystkim – wyjątkowe. Tak jak ten chłopak. Młody kierowcy Hondy wysłał swój film podczas jazdy przy prędkości 160 km/h. Niestety, ale kompletnie zapomniał przy tym o prowadzeniu samochodu i z ogromną prędkością uderzył w betonowy mur. Podejrzewamy, że z auta niewiele zostało.
Driver (My Friend) was making Snapchat story on 160 Km/h. from r/IdiotsInCars