Jeszcze na początku lat ’90 kierowcy mieli do dyspozycji tylko samochody napędzane benzyną, olejem napędowym i LPG. Później do głosu doszła Toyota, która zaproponowała jednostki hybrydowe, a dwie dekady później – na wodór. To miał być swoisty przełom w historii aut napędzanych paliwami alternatywnymi. Chińczycy poszli jednak o krok dalej.
Model Mirai zaprojektowany przez Toyotę, którego paliwem będzie właśnie wodór, niebawem zadebiutuje na motoryzacyjnych rynkach na całej planecie. Po drodze pojawiły się również silniki elektryczne, które obok wodorowych i hybryd, miały być absolutnym przełomem w historii motoryzacji.
Ale to już przeszłość. Niespełna tydzień temu należąca do chińskiego koncernu GEELY firma Terrafugia obwieściła światu wszem i wobec, że jest już zaledwie o krok, od… wzbicia swojego samochodu w przestworza. Jeśli wszystko pójdzie zatem zgodnie z ich planem, to już w przyszłym roku pierwszy samochód… będzie mógł latać. I co za tym idzie – będzie to absolutnie wydarzenie bez precedensu.
Jak to ma niby działać?
Terrafugia jest obecnie na etapie kompletowania wszystkich niezbędnych dokumentów, aby można było korzystać z ich auto-samolotu. Firma otrzymała właśnie certyfikat lotniczy od Federalnej Administracji Lotnictwa – FFA. Dzięki temu spełnia chińskie standardy bezpieczeństwa. Aktualnie właściciele Terrafugii czekają na ostatnią zgodę, na wdrożenie w życie swojego projektu.
Chodzi tutaj o podpisanie stosownych dokumentów przez National Highway i Traffic Safety Administration (NHTSA). Jeśli to się stanie, w przyszłym roku ich samochody w Chinach… zaczną latać. I to nie jest absolutnie żaden żart.
Określone warunki
Zatem jeżeli wszystkie zgody na wprowadzenie w życie takiej innowacji zostaną (kolokwialnie mówiąc) „klepnięte”, to będzie to oznaczać możliwość korzystania przez auta-samoloty Terrafugii z infrastruktury drogowej (standardowa homologacja), jak i stref powietrznych (homologacja lotnicza). Witamy w XXI wieku. Historia dzieje się na naszych oczach. A teraz zobaczcie, jak ten „auto-samolot” wygląda i przede wszystkim – jak to lata! To się w głowie nie mieści…