WSK Super Master Series to jedna z najbardziej prestiżowych serii wyścigów kartingowych na świecie. Kierowcy, którzy w niej wygrywają lub są w czołówce zazwyczaj trafiają potem do Formuły 1, jak pokazuje chociażby przykład Valtteriego Bottasa, Maxa Verstappena, Estebana Ocona, Carlosa Sainza Juniora, Lance’a Strolla… naprawdę można wymieniać jeszcze długo. Budująca dla polskiego motorsportu powinna być postawa Tymoteusza Kucharczyka i Karola Pasiewicza, którzy w miniony weekend po spektakularnym finale wygrali kategorię Mini 60 (dla najmłodszych) na torze w Sarno pod Neapolem.
HISTORYCZNY WYCZYN POLAKÓW
Jeszcze nigdy w dotychczasowej historii WSK Super Master Series pierwsze dwa miejsca w żadnej z kategorii nie zostały obsadzone przez naszych rodaków. Polski dublet stał się faktem w dramatycznych okolicznościach.
Podczas ostatniego okrążenia wyścigu finałowego Mini 60 na czele zaciekle walczyli Martinius Stenshorne (tata i dziadek byli mistrzami Norwegii w rajdach) i Andrea Kimi Antonelli (oficjalnie protegowany zespołu Mercedes-AMG F1 Team). Włoch obracający głowę za swoje plecy w końcu dotknął zderzakiem wózek Norwega, spychając go z toru. Na tym kontakcie skorzystał Kucharczyk, który objął prowadzenie i nie oddał go do mety, zapewniając odegranie Mazurka Dąbrowskiego.
Jednak bohaterem ostatniego zakrętu był Pasiewicz. Łodzianin zaatakował z 4. pozycji, wyprzedził na wyjściu Alexandru Iancu i Andreę Antonelliego, wyjeżdżając na ostatnią prostą na drugiej lokacie. Zobaczcie ten manewr na wideo poniżej.
Dla tych, którzy nie śledzili relacji live.
Kluczowe okrążenie wyścigu WSK w Sarno.
Zobaczcie jak to wyglądało.#WSK #SuperMasterSeries #MamyTo #PolacyTheBest #Win #EasterWinning
Opublikowany przez Polski Karting 1 kwietnia 2018
Po trzech rozegranych rundach (ostatnia już w ten weekend, także w Sarno) na czele punktacji Mini 60 znajduje się Stenshorne (201 pkt), Antonelli (193 pkt) i Kucharczyk (185 pkt). Pasiewicz w poprzednich dwóch imprezach zaliczył pechowe występy i zgromadził jedynie 88 punktów. Warto odnotować, że w finale w Sarno wystąpili także 9-letni Maciej Gładysz (23. miejsce, syn kierowcy wyścigowego Adama Gładysza) i 12-letni Bartłomiej Piekutowski (25. miejsce). Tylko w kategorii Mini 60 wystartowało aż 75 kierowców z całego świata.
DLACZEGO WŁOSKI KARTING JEST WAŻNY?
O tym, że młodzi Polacy (Tymek i Karol mają po niespełna 12 lat) to obiecujący zawodnicy świadczy fakt, że każdy z nich jest zaangażowany przez czołowe włoskie zespoły. W Italii skoncentrowani są najważniejsi producenci ram (podwozi) i inżynierowie silnikowi z wyczynowego kartingu, dlatego rozgrywki w tym kraju uznawane są za jedne z najważniejszych na świecie.
Tymek Kucharczyk reprezentuje AV Racing (wspierany przez firmę Parolin), a Karol Pasiewicz jeździ dla Revolution Motorsport (satelicki zespół producenta Energy Corse). Wsparcie fabrycznego zespołu jest niezwykle istotne, ponieważ to właśnie polscy zawodnicy jako jedni z pierwszych otrzymują wszelkie poprawki podwozia, biorąc czynny udział w pracach rozwojowych. Brzmi to niewiarygodnie, ale informacje zwrotne od 11-latków są bezcenne i mogą ukierunkować pracę nad podwoziem w optymalnym kierunku.
Udany wynik w profesjonalnym kartingu to składowa umiejętności kierowcy, dobrze ustawionego podwozia oraz (nie ma co się oszukiwać) świetnie zestrojonego silnika. Liczba tunerów dostarczających najlepsze jednostki jest bardzo krótka, a na wyselekcjonowane silniki mogą liczyć tylko najszybsi (równe silniki w kartingu to mit!). Mimo młodego wieku, Kucharczyk i Pasiewicz to już uznane marki na włoskiej ziemi, co sprawia, że warto śledzić ich karierę (ale także innych Polaków tam startujących). Ich nazwiska już są w notesach znanych menedżerów, którzy pomagają w przejściu z kartingu do wyścigów bolidów jednomiejscowych, choć dla wspomnianej dwójki to jeszcze odległa przyszłość.
Tekst: Marcin Zabolski
Zdjęcia: WSK Promotion
Tagi: karting, kucharczyk, Maciej Gładysz, pasiewicz, sarno, WSK