Odcinek kwalifikacyjny Niechobrz (3,14 km) przed rozpoczynającym się dziś Rajdem Rzeszowskim pada łupem broniącego tytułu mistrza Europy Kajetana Kajetanowicza.
To oznacza, że zawodnik LOTOS Rally Team jako pierwszy będzie dzisiejszego popołudnia wybierał pozycję startową.
Tuż za nim uplasował się świetnie dysponowany Łukasz Habaj, tracąc do mistrza Europy zaledwie 0,5 sekundy.
Wirtualne podium odcinka kwalifikacyjnego zamknął Bryan Bouffier. Francuz z czasem 2:07.0 stracił do najszybszego Kajetanowicza aż 1,9 sekundy.
Miejsca 4. i 5. przypadły odpowiednio Filipowi Nivettowi i Jakubowi Brzezińskiemu. Obaj panowie w swoich ostatnich startach stawali na podium, a pierwszy z nich wygrał 12. Rajd Gdańsk Castrol Inter Cars. To oznacza, że zapewne będą chcieli utrzymać dobrą passę również w Rzeszowie.
Poza pierwszą piątką znalazł się Raul Jeets jadący Skodą Fabią R5, wyprzedzając zasiadającego w Fieście R5 Grzegorza Grzyba.
David Botka w Citroenie DS3 R5 zanotował ósmy czas ze stratą 5,3 sekundy, natomiast czołową dziesiątkę zamknęli Jarosław Kołtun i Wojciech Chuchała. Ten drugi okazał się najszybszy w ERC 2, wyprzedzając jedynego rywala Tibora Erdiego (Lancer Evo X).
Kajetan Kajetanowicz: – Uwielbiam Rajd Rzeszowski. To jeden z moich ulubionych, ponieważ jest taki podstępny, wąski, dużo szczytów, w miarę gładkie drogi, na których bardzo często zmienia się przyczepność. Słowem, fantastycznie się tu jedzie. Adrenalina mocno skacze, gdy jedziemy tymi wąskimi dróżkami, przez liczne pagórki. Podkarpacie jest górzyste, a organizator dobrze wykorzystał te tereny. Oczywiście trudno sobie wyobrazić lepszy powrót na polskie asfaltowe trasy. Wygraliśmy oba przejazdy treningowe i kwalifikacyjny. To na pewno podbudowuje, ale pamiętajmy, że rajd jest długi. Różnice między zawodnikami nie są duże. Myślę, że będzie zacięta walka i na to też liczę. Chciałbym, żeby kibice byli zadowoleni, żeby emocjonowali się rywalizacją z naszym udziałem, bo mało nas widzą w Polsce. Mam nadzieję, że będą trzymać kciuki za wszystkich zawodników, żebyśmy szczęśliwie dotarli do mety, robiąc to, co kochamy, trzymając gaz w podłodze tak długo, jak tylko się da.
Jarek Baran: – Oczywiście miło jest wrócić na trasy w Polsce. Przez większość jesteśmy uznawani za faworytów. Szczególnie nasi zagraniczni konkurenci sądzą, że to nasz domowy rajd. Tymczasem ciężko Rzeszowski nazwać domowym rajdem, moim czy Kajetana. Ostatni raz ścigaliśmy się na tych odcinkach w 2013 roku. Jest trochę miejsc, które znamy, ale zawodnicy, którzy te ostatnie dwa lata jeździli w RSMP, znają je nie mniej dobrze. Trasa została jednak przekonfigurowana, więc mamy też zaskakująco dużo partii, których nigdy nie jechaliśmy i dlatego ten rajd zapowiada się bardzo ekscytująco.