Rajd Turcji nie okazał się przyjaznym miejscem dla firmy zarządzanej przez Malcoma Wilsona. W klasyfikacji generalnej Sebastien Ogier i Julien Ingrassia, obrońcy i pretendenci do tytułu mistrzowskiego spadli na trzecie miejsce. Do tego doszły kolejne kłopoty związane z samochodami Fiestami R2, które Ford przygotowuje w Polsce dla załóg JWRC.
M-Sport Poland jest oficjalnym dostawcą Fiest R2 dla juniorskiej kategorii Rajdowych Mistrzostw Świata. Niestety w Rajdzie Turcji, która jednocześnie zamykała tegoroczną rywalizację w serii JWRC, komisarze techniczni FIA stwierdzili nieprawidłowości w dwóch samochodach. Zwycięzców w tej kategorii – Emila Bergvista i Patrika Bartha, drugich w generalce Dennisa Radstroma pilotowanego przez Johana Johansonna.
Pomyłka za 30 000 euro
Podczas badania technicznego Fiest R2 należących do obu szwedzkich załóg, stwierdzono niezgodne z regulaminem długości zewnętrznego zbiornika oleju amortyzatorów. Według przepisów FIA homologowana powinna być część o długości 173 mm, tymczasem jak wynika z raportu komisarzy technicznych FIA, faktycznie ten element miał 159 mm.
Za przygotowanie juniorskich Fiest odpowiada M-Sport Poland. Jak udało nam się dowiedzieć, Dyrektor zarządzający polskim oddziałem zespołu, Maciej Woda jeszcze w Turcji wysłał oficjalny list do dostawcy, firmy Rieger z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Jednocześnie przeprosił za popełniony błąd, na koniec stwierdzając, że taka pomyłka nie powinna mieć miejsca.
Nie powinna, jednak się przytrafiła. Nie pierwszy raz. Dwa lata temu, podczas Rajdu Hiszpanii zastosowano niehomologowany wąż wentylacyjny, odpowiedzialny za chłodzenie ECU, w skrócie elektronicznego modułu sterującego, nadzorującego prawidłową pracę silnika oraz innych jego podzespołów.
Kuriozalne jest to, że ów niedopatrzenie podczas Rajdu Turcji w żaden sposób nie faworyzowało zawodników. Wręcz odwrotnie, mogło oddziaływać negatywnie na jazdę i kondycję samochodu. Mniejsza długość zbiorników oleju ma raczej ujemny wpływ na działanie amortyzatorów, zwłaszcza w wysokich temperaturach i przy dużych obciążeniach.
Bardziej bolesną jest jednak kara, M-Sport Poland musi zapłacić 30 000 euro kary. W zasadzie głębiej do kieszeni będzie musiał sięgnąć Malcom Wilson, szef M-Sportu z główną bazą w Cumbrii.