Sezon Rajdowych Mistrzostw Świata w dalszym ciągu trwa, bowiem do końca rozgrywek zostały jeszcze rundy w Wielkiej Brytanii oraz Australii, ale już teraz znamy najważniejsze rozstrzygnięcie. Sebastien Ogier/Julien Ingrassia zostali mistrzami świata, chociaż ich droga do tytułu nie była usłana różami.
Sezon rozpoczął się dla nich wyśmienicie. Francuzi wygrali w Monte Carlo i Szwecji, jednak później nie było już tak dobrze, a wszystko przez bardzo kontrowersyjny przepis o pozycjach startowych. Według niego lider WRC musi otwierać trasę przez dwa pierwsze pełne dni rajdu, a więc w piątek i sobotę. Dodatkowym utrudnieniem jest też regulacja dotycząca Rally2, która mówi o tym, że załogi korzystającego z tego systemu startują na końcu stawki WRC, a nie na jej początku, jak bywało wcześniej.
Problemy Ogiera wynikały z tego, że następne sześć rajdów stanowiły imprezy całkowicie szutrowe. Był drugi w Meksyku i Argentynie, trzeci w Portugalii i na Sardynii, szósty w Polsce oraz 24. w Finlandii, gdzie na dziesiątym oesie utknął w rowie i stracił kilkanaście minut. Zupełnie nowym dla niego otwarciem był początek sezonu asfaltowego. Najpierw przyszedł Rajd Niemiec, który dla niego i dla zespołu Volkswagena był bardzo szczególny. Po tej rundzie ekipę z Hanoweru opuszczał jej szef Jost Capito, który zdecydował się przejść do Formuły 1 i pracować dla teamu McLarena. Zwycięstwo było bardzo ważne, by w ten sposób podziękować Niemcowi za jego pracę. To się udało, a później Sebastien wygrywał też na Korsyce i w ubiegły weekend w Katalonii.
Francuz od samego początku mówił, że nowe przepisy są niesprawiedliwe i nie pozwalają mu walczyć o triumfy, z czym trudno się nie zgodzić. Przez większość sezonu był wręcz wściekły i sfrustrowany swoją sytuacją. Jednak mimo tego Ogier do tej pory triumfował pięciokrotnie i zdeklasował stawkę Rajdowych Mistrzostw Świata. Po jedenastu rundach zgromadził 227 punktów i ma aż 95 oczek przewagi nad Andreasem Mikkelsenem oraz Thierry Neuvillem. Na dodatek wygrał wszystkie rajdy, które odbywały się na asfalcie, czyli Monte Carlo, które słynie ze śniegu i lodu, ale jednak pod nimi jest nawierzchnia asfaltowa oraz Niemcy, Korsykę i Hiszpanię. Ostatnia impreza również nie do końca rozgrywana jest na tej powierzchni, dlatego że w piątek jazda odbywa się na szutrach.
Seb już po raz kolejny udowadnia, że jest absolutnie genialnym kierowcą i w pełni zasłużył na czwarty tytuł, co stawia go w jednej linii z takimi legendami jak Juha Kankkunen czy Tommi Makinen. To z kolei stanowi pewien problem dla WRC. Wydaje się, że w tym momencie żaden zawodnik nie jest w stanie pokonać Francuza na dystansie całego sezonu. Kris Meeke jest bardzo szybki, ale w tym sezonie ma więcej wypadków niż zwycięstw, Thierry Neuville od zwycięskiego Rajdu Sardynii jest w bardzo wysokiej formie, ale jego prędkość nie pozwala na walkę z mistrzem. Andreas Mikkelsen, Jari-Matti Latvala i Hayden Paddon jeżdżą szybko, ale nadal popełniają dużo błędów. Ogier jest doskonały, ale z drugiej strony rywale nie wywierają na niego wielkiej presji. Robi to tylko FIA starając się utrudnić mu rajdowe życie.