Craig Breen ma za sobą kolejny start w Rajdowych Mistrzostw Świata. Tym razem Irlandczyk, podobnie jak Kris Meeke nie miał szczęścia.
Kris jeździł w swoim stylu – bardzo szybko i z błędami, a w niedzielę rano w jego Citroenie posłuszeństwa odmówił silnik. Craig nie był tak szybki jak jego zespołowy partner, ale pokazywał dobre tempo. Niestety w sobotę popołudniu miał duże problemy z układem kierowniczym i stracił kilka cennych minut. Ostatecznie uplasował się na dziesiątej pozycji ze stratą niespełna dziesięciu minut do zwycięzcy Rajdu Katalonii, Sebastiena Ogier.
– Niedziela była całkiem pozytywna. Na początku było dość ciemno, ale wszyscy mieliśmy takie same warunki. W całym rajdzie utrzymywaliśmy dobre tempo i sporo się nauczyliśmy, zwłaszcza testując kilka różnych ustawień samochodu. Jestem bardzo zadowolony, że udało się skończyć rywalizację na dziesiątym miejscu i zdobyć jeden punkt. Nie mogę się już doczekać mojego domowego Rajdu Wielkiej Brytanii – powiedział Breen.