Izera jest hasłem, które wzbudza spore emocje, ponieważ dla jednych to przyszłość motoryzacji, a dla drugich bieg w ślepą uliczkę rozwoju technologii. Od niedawna istnieje jeszcze trzecia opcja, polityczny problem z inwestycjami w tego rodzaju branżę nad Wisłą. Czy to koniec elektrycznego samochodu?
Milion aut elektrycznych! Gdzie one są?!
Naciski ze strony rządów, żeby ludzie zmienili samochody spalinowe na elektryczne, są coraz większe. W dużym uproszczeniu Unia Europejska tworzy surowe normy emisji spalin, które w niedalekiej przyszłości praktycznie usuną z rynku nowe samochody o napędzie spalinowym. Rozwiązaniem dla zmian klimatu i nadmiarowej produkcji dwutlenku węgla mają być pojazdy z ogniwami elektrycznymi. Plany są bardzo ambitne, ponieważ między innymi polski rząd, zapowiedział, że na polskich drogach pojawi się milion aut elektrycznych.
Niestety nie do końca wiadomo, kiedy do tego dojdzie, ponieważ na drodze do rewolucji w polskich miastach i miasteczkach stoi szereg problemów. Od mało ekologicznej produkcji prądu, który w dużym stopniu pochodzi z paliw kopalnych, przez słabo rozwiniętą infrastrukturę do ładowania elektrycznych pojazdów na cenach za elektryka kończąc. Stosunkowo niewiele osób stać na nowoczesne, praktyczne i elektryczne auto. Jest ono aktualnie pewnym utrudnieniem i walory ekologiczne w Polsce, są przynajmniej dyskusyjne. Dlatego na polskich drogach porusza się zdecydowanie mniej pojazdów elektrycznych niż milion.
Instytut Badań Rynku Samochodowego Samar podaje, że w kwietniu 2021 roku zarejestrowanych w Polsce samochodów elektrycznych było 11 761 sztuk. To zdecydowanie mniej od tego, ile deklarowali politycy. Być może wprowadzone niedawno dopłaty do samochodów elektrycznych poprawi delikatnie sytuację, ale droga do celu jest bardzo wyboista, kręta i pełna polityków.
Izera – polski samochód elektryczny zagrożony?
Zbudowanie nowej marki od podstaw, która dodatkowo korzysta z najnowszej technologii to duże wyzwanie. Izera ma być przełomem i być pierwszym samochodem elektrycznym znad Wisły. Plany są ambitne, ponieważ produkcja ma ruszyć już w 2024 roku, ale przed projektantami, inżynierami i innymi ludźmi zaangażowanymi w produkcję, tego samochodu prawdziwa przeprawa.
Polityka wkroczyła do gry, ponieważ już na etapie Senatu RP projekt Lex Izera ugrzązł w machinie biurokracji i politycznych interesów. W tle sporu politycznego miejsce fabryki. Pierwotny plan zakłada zbudowanie jej na terenie należącym do Lasów Państwowych. Specustawa zakłada, że z produkcji leśnej ma być wyłączonych odpowiednio 234 ha w okolicy Jaworzna, a także ponad 900 ha nieopodal Stalowej Woli.
Część polityków obawia się, że takie przemianowanie gruntów, to niebezpieczny precedens, dlatego stanowczo sprzeciwia się temu pomysłowi. Na szali znajduje się inwestycja, potencjalne miejsca pracy i cień szansy na przemysł motoryzacyjny w Polsce, przynajmniej częściowo z napisem: Made in Poland.