Dlaczego warto mieć w samochodzie wideorejestrator? Odpowiedź jest bardzo prosta: za jednym zamachem unikniemy nieprzyjemności z powodu wypadku, wymuszeń czy „road rage” – czyli agresji na drodze. Jak działają samochodowe „czarne skrzynki” i dlaczego warto zdecydować się na jazdę z takim urządzeniem?
Zainteresowanie wideorejestratorami wzrasta a na rynku co chwilę pojawiają się nowe urządzenia. W gąszczu ofert można się jednak pogubić. Czy jedna z tańszych propozycji Mio Mivue C540 warta jest naszego zainteresowania? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Broń na oszustów
Przydatność kamer samochodowych w dzisiejszych czasach nie podlega dyskusji. Tego typu urządzenia dokumentują nasz przejazd i w razie spornych sytuacji mogą dostarczyć materiał, który pozwoli na szybkie ustalenie kto ponosi odpowiedzialność za stłuczkę czy wypadek. Mając na pokładzie taki gadżet możemy być pewni, że w każdym momencie jesteśmy w stanie odtworzyć dokładny przebieg zdarzeń na drodze.
Urządzenie zabezpieczy też przed coraz bardziej powszechnymi próbami wyłudzenia odszkodowania – np. poprzez pozorowanie potrącenia. Metoda jest prosta: „poszkodowany” wybiera bezpieczny dla siebie moment i rzuca się na maskę samochodu. W przypadku braku świadków brak winy kierowcy jest niezwykle trudny do udowodnienia, podczas gdy nagranie z wideorejestratora załatwia sprawę od ręki.
Poza tym coraz częściej nagranie jako dowód w sprawie uznają też firmy ubezpieczeniowe. Niektóre z nich gwarantują nawet niższe składki dla tych posiadaczy samochodów, którzy wyposażyli swoje maszyny w wideorejestratory.
Obecnie jedną z najbardziej rozbudowanych gam modelowych posiada firma Mio – potentat w tej branży. Rejestratorem spełniającym oczekiwania większości użytkownik jest kompaktowy model oznaczony symbolem C540.
Mio C540 – dla każdego
Model, który postanowiłem przetestować nie jest przypadkowy. Rejestrator Mio C540 to sprzęt, na który pozwolić może sobie każdy, co nie jest bez znaczenia. Nie chodzi tylko o bardzo przystępną cenę. Za niecałe 350 złotych dostajemy produkt naszpikowany doskonałą optyką, czujnikami przeciążeń i innymi bajerami – o tym później. To co urzekło mnie w Mio C540 od samego początku, to niewiarygodna wręcz prostota działania tego niewielkiego urządzenia.
Mogłoby się wydawać, że obsługa kamery pokładowej to nic trudnego. I faktycznie, dla osoby młodej, obcującej na co dzień z przeróżnymi dobrodziejstwami technologii, konfiguracja takiego urządzenia zajmie najwyżej kilkanaście minut. Należy jednak pamiętać, że po tego typu sprzęt coraz częściej sięgają również osoby odczuwające niechęć w stosunku do nowoczesnych rozwiązań, które obecnie zdominowały świat.
Ktoś w Mio musiał o tym pomyśleć, bowiem ustawienie modelu C540 ogranicza się do… przymocowaniu kamery na przedniej szybie. Wideorejestrator wystarczy wyciągnąć z pudełka, ustawić w dogodnym dla nas miejscu, włożyć kartę micro-SD i podpiąć do zasilania. Na tym nasza ingerencja w to urządzenie się kończy. Po odpaleniu samochodu kamera samoczynnie rozpoczyna proces rejestracji – nie trzeba robić kompletnie nic – niczego ustawiać w menu, niczego zmieniać nad niczym się głowić.
Oczywiście osoby chcące w pełni wykorzystać potencjał Mio C540, również będą miały tutaj co robić.
Najnowocześniejsza technologia zamknięta w pudełku zapałek
Ten mały (niewiele większy od pudełka zapałek) i stylowy, a jednocześnie solidnie wykonany wideorejestrator nagrywa filmy w jakości Full HD 1080p z prędkością 30 klatek na sekundę. To pozwala zarejestrować tablice rejestracyjne, znaki drogowe czy inne detale na drodze, aby później wykorzystać nagrania do potwierdzenia swojej wersji wydarzeń. Zastosowanie sensorów Sony i niskiej przysłony sprawia że rejestrowany po zmroku obraz jest doskonałej jakości. Wyjątkową łatwość użycia i intuicyjną obsługę zapewnia tutaj ekran o przekątnej 2 cali.
Z Mio C540 można korzystać w dowolny sposób – np. przełączyć się na tryb aparatu, by wykonywać dokładniejsze zdjęcia z kolizji lub sytuacji dla celów odszkodowań.
Bateria o pojemności 240 mAh pozwala na rejestrację do nawet 6.5h materiału filmowego, bo tyle właśnie zmieści się na standardowej karcie o pojemności 64GB. Oczywiście z poziomu menu możemy wybrać ile miejsca chcemy poświęcić na filmy, zdjęcia oraz tryb nagrywania awaryjnego.
Kamera wyposażona jest w czujnik wstrząsów G-Sensor, który wykrywa nagłe zmiany ruchu czy kolizje oraz automatycznie uruchamia nagrywanie zdarzenia, które to umieszczane jest w bezpiecznym katalogu i chronione przed nadpisaniem – świetnie pomyślane i bardzo przydatne rozwiązanie.
Tryb parkingowy to kolejna niezwykle przydatna funkcja, dzięki której możemy zdobyć dowód w przypadku uszkodzenia naszego pojazdu podczas nieobecności. Jak to działa? Dzięki najnowocześniejszej technologii urządzenia serii MiVue C540 aktywują się automatycznie i rejestrują obraz, gdy zostanie wykryty ruch z przodu pojazdu. Dzięki temu dowody są gromadzone, nawet gdy jesteśmy poza pojazdem.
Kolejną fajną rzeczą jest aplikacja MiVue Manager dostępna na komputery z systemem Windows lub Mac OS, która pozwala zarządzać nagraniami zarejestrowanymi podczas jazdy samochodem. Z MiVue Manager możemy przejrzeć nagrania z dowolną prędkością. Ponadto, dzięki aplikacji użytkownik ma możliwość podglądu danych z czujników, a więc: pozycję GPS, prędkość oraz zarejestrowane przeciążenia.
Za pomocą oprogramowania MiVue Manager możemy również bez problemu wydrukować stopklatkę filmu, a także połączyć nagrane filmy w jeden i łatwo udostępnić je w mediach społecznościowych. W prosty sposób możemy też zarządzać nagraniami i katalogować je według dni i rodzaju zdarzenia.
Aspekt społeczny
Kamery samochodowe mają też bardzo istotny „skutek uboczny” – im więcej osób wie, że samochody wyposażone w takie urządzenia coraz łatwiej spotkać na polskich drogach, tym więcej kierowców jeździ ostrożniej. Bo nie sposób wybronić się od odpowiedzialności za nieuwagę czy brawurę na drodze, gdy przeciwko sobie mamy dowód w postaci nagrania wideo. Dzięki temu coraz więcej kierowców jeździ wolniej i… bezpieczniej.
Najsłynniejsze nagranie z wideorejestratora na świecie
Na koniec coś z przymrużeniem oka. Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie jest najsłynniejsze nagranie uchwycone przez kamerę samochodową? Dzięki takim urządzeniom łatwo jest uchwycić zdarzenia niepowtarzalne i dalece losowe – nie sposób tu nie wspomnieć o chyba najsłynniejszym wideo nakręconym przy pomocy takiego urządzenia, na którym uwieczniono przelot i moment uderzenia o ziemię meteoru w Czelabińsku.
Kropka nad i
Kamera samochodowa może stać się naszym asem w rękawie w podbramkowych sytuacjach. Po zobaczeniu nagrania nikt nie będzie próbował przypisać nam winy, o ile rzeczywiście postąpiliśmy zgodnie z prawem. To także sposób na piętnowanie agresywnych zachowań na drodze – policja chętnie przyjmuje takie nagrania, o ile pozwalają one na ustalenie kim jest sprawca.
Warto pamiętać, że funkcje bezpośrednio związane z dokumentowaniem kolizji to nie jedyne możliwości takich urządzeń. Wiele osób wykorzystuje je do zwyczajnego nagrywania trasy, gdyż akurat przejeżdżają przez wyjątkowo urokliwe okolice i chcą w późniejszym czasie komuś je pokazać. Testowany przez nas Mio C540 może zostać bardzo szybko wyjęty z samochodu i zabrany na stok narciarski czy przejażdżkę rowerem, bez problemu rejestrując obraz w ciężkich warunkach.
Koszt takiego urządzenia nie jest wielki w porównaniu do tego, ile nerwów może zaoszczędzić. Wiedzą o tym kierowcy, gdyż liczba kamer stale rośnie, łącznie z nagraniami, które pojawiają się w internecie. Trudno przewidzieć, czy ich obecność wpłynie na bezpieczeństwo na drogach, jednak niektórzy być może przemyślą próbę wykonania niebezpiecznego manewru, wiedząc, że są zewsząd obserwowani przez wideorejestratory.