Zanim rozpoczniemy tegoroczne zmagania w Rajdzie Meksyku, przenieśmy się do roku 2014. Obserwowaliśmy wtedy jedno z rekordowych zwycięstw w kategorii WRC 2. Jurij Protasow pokonał swojego najbliższego rywala o ponad 23 minuty.
Na liście zgłoszeń 11. edycji Rajdu Meksyku pojawiło się osiem załóg w klasie WRC 2, czyli i tak więcej, niż podczas tegorocznej edycji. Najwyższy numer startowy przypadł tam w udziale załodze Jurij Protasow/Pawło Czerepin.
Ukraińcy zasiadali w Fordzie Fiesta R5. Fordy zresztą zdominowały tę kategorię, bo bliźniaczymi samochodami startowali jeszcze Ott Tanak i Quentin Gilbert, a w Fiestach RRC obserwowaliśmy Lorenzo Bertellego i Nicolasa Fuchsa.
Faworytem był oczywiście Tanak, który zresztą w przekonywujący sposób wygrał dwa pierwsze oesy. Później jednak nadeszła pora na 44-kilometrowe El Chocolate, które wywróciło cały rajd do góry nogami. Z rywalizacji odpadło wtedy aż czterech kierowców, a bez żadnych problemów przejechali tylko Bertelli i Protasow.
Ukrainiec złapał odpowiedni rytm i patrzył, jak kolejni rywale tracą czas. Do drugiego przejazdu „Czekoladki” przystąpiły już tylko cztery załogi, z czego trzy i tak miały problemy i tylko Protasow był bezbłędny. Na zakończenie pierwszego dnia imprezy przewaga zawodnika wspieranego niedawno przez polski zespół GO+ Cars wynosiła już ponad cztery minuty.
Oczywiście kiedy Tanak wrócił w sobotę do rywalizacji, wygrywał już po kolei wszystkie oesy do końca. On oczywiście nie miał już żadnych szans na zwycięstwo, więc jechał dla zabawy. Po pierwszym dniu za Protasowem było trzech Włochów – Lorenzo Bertelli, Max Rendina oraz Gianluca Linari. Co wydarzyło się w sobotę i niedzielę? Bertelli wypadł z trasy i zebrał dziesiątki minut kar, a Rendina i Linari tracili do czołówki na oesach nawet po 7/8 sekund na kilometr.
W efekcie Protasow i Czerepin wygrali cały rajd, pokonując drugiego Lorenzo Bertellego o niemal 24 minuty! Od tamtego czasu nikt nie wygrał rundy WRC 2 z tak wielką przewagą. Blisko w ubiegłym roku podczas Rajdu Monte Carlo był Jan Kopecky, jednak on drugiego Eddiego Sciessere pokonał o zaledwie… 22 minuty i 47 sekund.