Marcin Zabolski29.01.2019

WRC: 4 kluczowe wnioski po tegorocznym Rajdzie Monte Carlo

52 interakcje Przejdź do dyskusji

WRC: 4 kluczowe wnioski po tegorocznym Rajdzie Monte Carlo

WRC: 4 kluczowe wnioski po tegorocznym Rajdzie Monte Carlo

52 interakcje

Inauguracja Rajdowych Mistrzostw Świata zazwyczaj daje kilka istotnych odpowiedzi dotyczących dalszego przebiegu sezonu.

Rajd Monte Carlo nie jest oczywiście ostatecznym wyznacznikiem, ale zwraca uwagę na kilka istotnych zjawisk w WRC.

Niebezpieczna potęga Yarisa

Obecne przepisy techniczne WRC zapewniają dość wyrównany poziom rywalizacji. Jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Toyota Yaris WRC to samochód, który najbardziej ułatwia szybką jazdę po odcinkach specjalnych. Dodając do tego niezwykle szybkie trio kierowców, to Toyota zdaje się być skazana na sukces.

fot. Toyota Gazoo Racing WRC

Każdy z kierowców japońskiego producenta ma już na koncie zwycięstwo oesowe (najwięcej oczywiście Ott Tanak). Co ważne, każdy z nich dojechał do samego Księstwa Monako (Toyota jako jedyna miała wszystkie załogi na mecie). Mimo tego mistrzowie producentów WRC w drodze po obronę tytułu nie otwierają klasyfikacji zespołowej.

Winę za ten stan rzeczy można częściowo zrzucić na bardzo udanego Yarisa WRC. Przede wszystkim Ott Tanak i Kris Meeke zdawali się czuć niezniszczalni i cisnęli jak diabli, gdy tylko było to możliwe. Ekipa Tommiego Makinena tłumaczy przebite opony swoich załóg zaopatrzeniem w zbyt delikatne felgi. Nawet jeśli to prawda, to jestem przekonany, że przy odrobinę bardziej rozważnej jeździe wszystkie koła byłyby całe.

fot. Red Bull Content Pool

Lekki zawód można było odczuć po postawie Jari-Mattiego Latvali. Fin nie mógł się dogadać z Yarisem na tegorocznym Rajdzie Monte Carlo, ale to nie oznacza, że będzie odstawał od swoich kolegów zespołowych w tym sezonie. Trzeba poczekać przede wszystkim na Rajd Szwecji, w którym Latvala czuje się naprawdę świetnie. Z 18 zwycięstw w WRC, 4 odniósł właśnie w Skandynawii i z obecnej stawki nikt go w tej statystyce nie przebija.

Loeb w lesie z ustawieniami Hyundaia

Hyundai udanie rozpoczął sezon 2019. Punkty zdobyte przez Thierry’ego Neuville’a (2. miejsce) oraz Sebastiena Loeba (4. miejsce) pozwoliły na objęcie prowadzenia w klasyfikacji producentów WRC. Nikt nie odważy się powiedzieć złego słowa o 9-krotnym mistrzu świata, ale zdaje się, że kierownictwo koreańskiej marki spodziewało się czegoś więcej od rekordzisty cyklu.

fot. Red Bull Content Pool

Zakontraktowanie Loeba na 2 lata to na pewno nie będzie pudło jak w przypadku Andreasa Mikkelsena. Jednak po wcześniejszych występach z Citroenem i zwycięstwie w Rajdzie Katalonii domyślam się, że oczekiwania względem Alzatczyka były znacznie wyższe. Loeb nie miał oczywiście wystarczającego okresu przygotowawczego w Hyundaiu i20 Coupe WRC. Lecz gdzie jak gdzie, ale w Rajdzie Monte Carlo nie spodziewano się takiej różnicy osiągów między Neuvillem a Loebem.

Wielką niewiadomą pozostaje dyspozycja już prawie 45-latka w Rajdzie Szwecji. Król WRC nie jeździł na śniegu o wysoką stawkę już blisko 6 lat. Wiadomo, że u Loeba jest mniej więcej jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina. Jednak przeszkodą w uzyskiwaniu oczekiwanego tempa jest samochód, wymagający innego stylu jazdy niż dotychczas. Mimo wydawałoby się dobrego feelingu, tempo Neuville’a zaskoczyło Loeba. Czy przed szwedzką rundą WRC uda się odnaleźć właściwą prędkość? Po Monte Carlo nie jestem taki pewien, czy w 3 tygodnie pakiet i20 Coupe WRC + Loeb zdąży się zgrać w wystarczający sposób.

fot. Hyundai Motorsport

Ogier jeszcze ma przewagę

Zgodnie z moimi przewidywaniami, Rajd Monte Carlo padł łupem Sebastiena Ogiera. Ponownie nie był do tego potrzebny tryb ultra flat out. Dopóki nie zrozumieją tego Thierry Neuville i Ott Tanak, Francuz zawsze na koniec znajdzie się z przodu klasyfikacji. Ciśnięcie nie pod pełną kontrolą powoduje „prezenty” od Neuville’a (tak Belg określił ratowanie zjazdem w niewłaściwą uliczkę, po czym musiał zawracać) i kapcie Tanaka, na które Estończyk twierdzi, że nie miał wpływu.

Jednak to nie szczęście sprzyja Ogierowi. Wystarcza mu ogromna inteligencja i rozwaga. Dokręcanie śrubki tam, gdzie jest to bezpieczne lub naprawdę konieczne. Warto zauważyć też, że Ogier będzie w tym roku znacznie mocniejszy niż wcześniej. Gdy wszyscy myśleli, że zacięty pojedynek Neuville’a i Ogiera zakończy się jak na ostatnim Rajdzie Sardynii, Francuz zrobił co było trzeba w nie w pełni sprawnym C3 WRC.

fot. Red Bull Content Pool

Nawet w idealnie działającym egzemplarzu Citroena kierowca z Gap nie jest w stanie ścigać się na pojedynczych oesach z Toyotami, ale dla mnie wciąż jest faworytem do tytułu. Sezon rozpoczął od 8-punktowej przewagi nad Neuville’em i 12-punktowej nad Tanakiem. W dalszej części sezonu przekonamy się czy Francuz dalej będzie tak punktował Belga i Estończyka. Zwłaszcza po Tanaku widać, że szybko uczy się na błędach. Gdy awansował na podium już nie forsował tempa. Jeżeli w kolejnych rajdach wykaże się taką mądrością, to może zdetronizować Ogiera. Na razie jednak światłość umysłu jest po stronie 6-krotnego mistrza WRC.

Przytłaczająca popularność WRC+ All Live

Nie da się ukryć, że wszyscy kibice z wypiekami na twarzy wyczekiwali rozpoczęcia nowego sezonu. Jednak śledząc Rajd Monte Carlo na żywo za pośrednictwem usługi WRC+ All Live można było wpaść w furię. Serwery nie wytrzymywały rzeszy napływających użytkowników. Promotor WRC nie przewidział, że dotychczasowa infrastruktura nie wytrzyma wzrastającej (globalnej) fali popularności Rajdowych Mistrzostw Świata.

fot. Red Bull Content Pool

Nie od dziś wiadomo, że WRC+ All Live totalnie zrewolucjonizowało standardy telewizyjnych relacji z rajdów samochodowych. Nie dziwi zatem fakt, że ze sportowych anten Canal+, WRC po prostu zniknęło. Głównym odbiorcą tego typu kontentu nie jest fan motoryzacji czy szybkiej jazdy samochodem. Jest nim po prostu kibic rajdów. W Polsce to nie jest jakaś szczególnie duża grupa. Dodając do tego fakt, że Canal+ to telewizja płatna, wielu kibiców wybierało płacenie za WRC+ All Live.

Niestety, musimy sobie zdać sprawę z tego, że my – fani rajdów samochodowych – jesteśmy relatywnie małą grupą w drabince popularności sportów (ogólnie). Rajdy to nie jest mimo wszystko jakiś wyjątkowo zrozumiały sport dla przeciętnej osoby. Nawet w tej małej grupie sami jesteśmy podzieleni, ponieważ często opluwamy albo określone redakcje lub konkretnych dziennikarzy. Wszystko to sprawia, że rozdrabniamy się na jeszcze mniejsze grupki. To odzwierciedla się potem m.in. w oglądalności relacji telewizyjnych. Dlatego na jakiś czas, promotor WRC nie wciśnie swojego produktu żadnej popularnej polskiej stacji.

Przeczytaj również