Sebastian Vettel uważa, że to Grand Prix Singapuru a nie Niemiec, było punktem zwrotnym w mistrzowskiej batalii przeciwko Lewisowi Hamiltonowi. Brytyjczyk w minioną niedzielę zapewnił sobie w Meksyku piąty tytuł mistrza świata.
Wróćmy na chwilę na Hockenheim. Jest 22 lipca, jadący po zwycięstwo Sebastian Vettel, na skutek załamania pogody i obfitego deszczu, który spadł na północną część toru podczas 52 okrążenia wypada w żwirową pułapkę i kończy zawody. Wyścig wygrywa startujący z 14 pola Lewis Hamilton, który wraca na pozycję lidera klasyfikacji kierowców. Przepraszam chłopaki – tylko tyle Vettel miał do powiedzenia załamanym inżynierom i serwisantom w padoku.
W kuluarach F1 panuje przekonanie, że to domowe wyścigi Vettela i Ferrari, czyli Grand Prix Niemiec i Włoch, przyczyniły się do gorszej dyspozycji Niemca, jednak sam zainteresowany zaprzecza takim doniesieniom.
Podczas Grand Prix Singapuru na torze Marina Bay, niezaprzeczalnym faworytem do zwycięstwa był Niemiec, ponieważ charakterystyka toru nie faworyzowała Mercedesa. Hamilton jednak dał z siebie absolutnie wszystko, w kwalifikacjach pojechał ponadprzeciętnie i wystartował z pierwszego miejsca, które obronił również na mecie. Według lidera Scuderia Ferrari, to właśnie ten wyścig był punktem zwrotnym w mistrzostwach.
Sebastian Vettel, Ferrari: Cóż, jak dla mnie to nie Hockenheim ani Monzy były kluczowe, żaden z tych dwóch wyścigów. Dla mnie to był Singapur, to tam zaczęły się nasze problemy z prędkością. Było też kilka spraw „na górze” (błędna strategia Ferrari przyp.red.), które też mi nie pomogły. Nie mogliśmy zdobywać punktów przez błędy moje i zespołu.
Mistrzostwa dla Vettela tak naprawdę skończyły się w drugiej połowie sezonu przez serię „spinów”, we we Włoszech, Japonii i Stanach Zjednoczonych.
Sebastian Vettel, Ferrari: Nie mogę się zbytnio obwiniać za to co stało się w Niemczech. Popełniłem większe błędy w tym sezonie, ale ten był nazbyt kosztowny. To jest element ścigania. Cisnąłem za mocno, wiedziałem, że jadę na limicie. Stało się. Jestem kierowcą wyścigowym, takie rzeczy są częścią tego sportu więc już o tym nie myślę. Mógłbym odrobić ten błąd, ale szybkość i tempo naszego samochodu w ostatnich tygodniach konsekwentnie mi na to nie pozwalały.
Czterokrotny mistrz świata skomentował także swoje odczucia dotyczące przegranego tytułu. Kierowca Scuderia Ferrari przyznał, że jest rozczarowany, jednak chce przyjechać do Brazylii po zwycięstwo, na które zasługuje cały zespół i jego fani.
Sebastian Vettel, Ferrari: Tak, jestem zdołowany. Pracowałem cały rok ale nie wyszło. Wrócę silniejszy w Brazylii. Cały zespół zasłużył na wygraną, wszyscy w Maranello, a także ci, którzy mnie wspierali przez cały rok, Kimi i wszyscy „tifosi”. Chcę wygrać na Interlagos i zrobię wszystko, by tak się stało!