Podczas pierwszej rundy FIA WEC na belgijskim torze Spa-Francorchamps, Fernando Alonso wraz z kolegami sięgnął po zwycięstwo w swoim debiucie. Wszystko dzięki odpowiedniej strategii Toyoty.
Szef Toyota Motorsport GmbH, Pascal Vasselon przyznał, że zespół podążał według ustalonej przed wyścigiem strategii, która mówiła o tym, że samochody Toyoty nie mogły się ścigać w końcówce między sobą. – Samochody mogły ścigać się do zjazdu na ostatni pit stop. Później musiały dojechać do mety w niezmienionej pozycji. – zaznaczał Vasselon.
Ostatni pit stop miał miejsce na około 25 minut przed końcem wyścigu. Samochody Toyoty wjechały tam niemalże równo, jednak pierwszy był Fernando Alonso. W tym momencie zasiadający w drugim bolidzie Mike Conway spędził w alei serwisowej 10 sekund dłużej i do końca nie obserwowaliśmy już walki. – Powiedzieliśmy zawodnikom, że mogą ze sobą walczyć do ostatniego zjazdu, ale później już nie. Nie chcieliśmy przeżywać ostatnich chwil wyścigu w stresie i napięciu. – powtarzał szef Toyota Motorsport GmbH.
Pascal Vasselon dodał jednocześnie, że to Toyota, która zajęła drugie miejsce, była w ten weekend szybszym samochodem. Oznacza to, że Kamui Kobayashi, Jose Maria Lopez i Mike Conway prezentowali lepsze tempo, jednak niestety, poprzez błąd proceduralny zmuszeni byli do startu z alei serwisowej, jedno okrążenie za całą stawką. Wyścig padł ostatecznie łupem Sebastiena Buemiego, Kazukiego Nakajimy i Fernando Alonso. Druga Toyota dojechała ze stratą 1,4 s.
Tagi: FIA WEC, Długodystansowe, Spa-Francorchamps, Fernando Alonso, Toyota