Patrząc w układ tabeli Rajdu Argentyny przed ostatnimi oesami zauważamy, że na trzecim miejscu plasuje się Dani Sordo. Hiszpan notuje bardzo dobry początek sezonu, co więcej, radzi sobie zdecydowanie lepiej od kierowcy podstawowego, Andreasa Mikkelsena. Czy Hyundai powinien przemyśleć swoją strategię dzielenia samochodu?
Przed startem sezonu szef zespołu Hyundaia, Michel Nandan ogłosił, że samochód numer 6 będzie dzielony pomiędzy Daniego Sordo i Haydena Paddona. W Monte Carlo jechał Hiszpan i prezentował się tam z bardzo dobrej strony aż do czasu dzwona. W Szwecji widzieliśmy już Nowozelandczyka, który ukończył na dobrej, piątej pozycji.
Później nadszedł czas Daniego Sordo. Hiszpan najpierw w Meksyku był przez długą część rajdu jedynym kierowcą, który tempem potrafił podpinać się pod Sebastiena Loeba i ostatecznie skończył na 2. miejscu. Na Korsyce Dani znów jechał bardzo dobrze i kończąc na 4. pozycji to on zdobywał punkty dla Hyundaia. Teraz w Argentynie Sordo jest 3., ma sporą przewagę nad Ogierem i jeszcze większą nad Mikkelsenem.
Przecież nie pozbywa się kury, która znosi złote jaja. Dani Sordo notuje naprawdę bardzo dobry początek sezonu i po prostu przyjemnie się go ogląda. Co więcej, patrząc wstecz, to nie pamiętam, aby jego dyspozycja robiła na mnie tak wielkie wrażenie. Hiszpan jest po prostu dobrym druhem Neuville’a w zdobywaniu grubych punktów, bo bądź co bądź, Mikkelsen w ostatnim czasie zawsze jest z tyłu. Dlaczego więc Hyundai miałby się go pozbyć? Moim zdaniem zdecydowanie nie powinien tego robić, bo właśnie dzięki niemu zespół jest na prowadzeniu w klasyfikacji producentów.
Ale z drugiej strony, dlaczego na dobrej dyspozycji Sordo cierpieć ma czwarty zakontraktowany kierowca, Hayden Paddon? Nowozelandczyk bez wątpienia jest bardzo utalentowanym zawodnikiem i stać go na wiele. Żal byłoby go tracić. Co więc ma zrobić szef zespołu, Michel Nandan? Po Argentynie nadejdzie czas na Rajd Portugalii. Tam zobaczymy najprawdopodobniej już Paddona, choć wspominało się o tym, że również Sordo odwiedzi półwysep iberyjski i Hyundai pojedzie na cztery samochody.
Wydaje się, że właśnie takie rozwiązanie byłoby najlepsze, jednak wiąże się ono z dodatkowymi kosztami. Chciałbym napisać, że możemy być spokojni, bo w tym świecie w środku są ludzie, którzy na pewno podejmą dobrą decyzję, bo znają się na tym lepiej, niż my, jednak analizując poszczególne ruchy kadrowe Citroena nie mogę tak powiedzieć, bo to bzdura. Michel Nandan z całą pewnością ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Jak zostanie rozwiązana ta sytuacja? Wkrótce się przekonamy.
Tagi: WRC, Rajd Argentyny