Rajd Meksyku to pierwsza szutrowa runda Rajdowych Mistrzostw Świata WRC w tym sezonie. Na dodatek niezwykle wymagająca. Większość odcinków specjalnych rozgrywanych jest na wysokościach powyżej 2700 m n.p.m. To niezwykle wymagające próby dla zawodników i samochodów.
Duszno i brak tlenu
W dwóch pierwszych rundach WRC, Fordy Fiesta WRC Elfyna Evansa i Teemu Suninena w niektórych momentach pokazały, że potrafią być nadal konkurencyjne. Do startu w Rajdzie Meksyku ekipa z Cumbrii przygotowywała się podczas dwóch dni testowych w górach na północ od Barcelony. Służyły one jednak głównie znalezieniu właściwych ustawień na luźną nawierzchnię.
W M-Sport uznano, że to nie wystarczy, dlatego dwa kolejne dni Fiesta WRC Evansa i Suninena spędziły w komorze wysokościowej (hiperbarycznej) w brytyjskim Dunton.
Takie „testy wydolnościowe” dla samochodów mają na celu zebranie dodatkowych informacji, jak w specyficznych warunkach panujących w Rajdzie Meksyku, radzi sobie silnik 1.6 turbo. Aż 21 odcinków specjalnych rozgrywanych jest na krętych, górskich drogach na wysokości około 2700 m n.p.m.
Rozrzedzone powietrze powoduje, że problemy z właściwym oddychaniem mają nie tylko załogi ale też rajdówki. Moc silnika na takim pułapie spada nawet o 20%, a sprawy dodatkowo nie ułatwiają wysokie temperatury. Na zewnątrz średnio panuje 30 stopni Celsjusza, więc łatwo sobie wyobrazić jakie upały panują wewnątrz rajdówki.