FIA od sezonu 2019 zredukowała liczbę dni testowych w Rajdowych Mistrzostwach Świata dla zespołów fabrycznych. Największym beneficjentem zmian wydaje się Toyota.
Jeszcze w ubiegłym roku zespoły WRC mogły jeździć przez 55 dni w roku w lokalizacjach na całym świecie. Od 2019 r. tę liczbę ograniczono do 42, co przy 3-osobowym składzie i 14 rundach oznacza 1 dzień testów dla każdego kierowcy przed każdym rajdem. Do dni testowych nie zaliczają się jednak eventy PR-owe oraz jazdy w stałych lokalizacjach testowych, wskazanych przez producenta.
Citroen ma swój tor testowy w Satory, Hyundai może jeździć na Prüfzentrum Boxberg (135 km od Alzenau), M-Sport ma nitkę toru na własnym terenie w Dovenby. Jednak tylko Toyota, której główna baza znajduje się w Puuppoli, ma okazję testować na szutrze (a zimą na śniegu) przy wysokich prędkościach w fińskich lasach. Przepisy precyzują, że stały teren testowy ma być ograniczony do promienia o średnicy 10 kilometrów.
Na problem zwrócił uwagę Thierry Neuville, lider teamu Hyundaia w rozmowie z francuskim magazynem AutoHedbo. Belg przyznał, że Toyota posiada nieuczciwą przewagę. – Oni przejechali 12 dni testowych, które się do nich nie zaliczały – zauważa Neuville. – My mieliśmy mniej. Musząc trzymać się programu nie mieliśmy czasu na wypróbowanie nowych rzeczy. Jak mamy [z nimi] rywalizować? – pyta Belg.
Toyota jest aktualnym mistrzem producentów w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Po Rajdzie Szwecji zespół kierowany przez Tommiego Makinena awansował na czoło punktacji przed Hyundaia. Toyota Yaris WRC uważana jest obecnie za najlepszy samochód obecnej generacji World Rally Carów.