Volkswagen jest dziś bardziej znany z produkcji szybkich hot-haitchy niż samochodów sportowych. Nie znaczy to jednak, że taka sytuacja istnieje od zawsze.
Niektórzy z was z pewnością słyszeli o modelu Karmann Ghia, inni o zaangażowaniu Volkswagena w projekt Porsche 914. Niewielu słyszało jednak o innym samochodzie produkowanym niezależnie przez brazylijskiego Volkswagena. W latach 70. powstał wspaniały model SP2.
Jego korzenie sięgają jeszcze 1969 roku, kiedy Volkswagen Brazil uruchomił „Projekt X”. Miał on na celu dostosowanie podwozia Type 3 do zastosowania w samochodzie sportowym.
W 1971 roku ukończony został pierwszy prototyp, a jego stylistyka wzbudziła zasłużone uznanie. Przednie reflektory i duże otwory wentylacyjne dały SP2 szanse na rywalizację w wielu konkursach piękności.
Pochylona linia dachu nie wpłynęła na niewielką masę własną wynoszącą zaledwie 900 kilogramów. Mimo niewielkiej wagi, SP2 niestety dzielił układ napędowy z Type 4. 1,7-litrowa, chłodzona powietrzem jednostka wytwarzała zaledwie 75 koni mechanicznych i moment obrotowy w wysokości 127 Nm.
W rezultacie sprint do setki zajmował SP2 całe 16 sekund, a maksymalna prędkość wynosiła tylko 160 km/h. Brazylijczycy żartowali, że skrót „SP” nie powinien pochodzić od Sao Paulo, a od portugalskiego „sem potencja” – oznaczające „bez mocy”. Sytuacja wyglądała podobnie w przypadku rodzeństwa SP2, modelu SP1, którego silnik o pojemności 1,6 litra był jeszcze mniejszy i jeszcze mniej wydajny.
Ostatecznie SP2 nie okazał się hitem sprzedażowym, a produkcja modelu zakończyła się na liczbie oscylującej wokół 10 tys. egzemplarzy. Wyeksportowano tylko kilkaset samochodów, przez co poza Brazylią są jeszcze rzadsze.
Obecnie jeden z importerów sprzedaje taki model SP2 z 1973 roku w USA. Samochód wystawiono za 28 100 dolarów (110 tys. zł), co stanowi równowartość nowego Golfa GTI.
GTI z pewnością będzie nieco szybsze, ale SP2 na pewno jest dużo dużo fajniejszy.