Tesla od początku swojego istnienia priorytetowo traktuje bezpieczeństwo swoich klientów. I nie chodzi tutaj wyłącznie o bezpieczeństwo na drodze, ale również bezpieczeństwo pod względem tego, że samochód nie zniknie nocą sprzed miejsca zamieszkania.
Żeby ukraść dobrej klasy samochód, złodzieje nie wybierają się po niego z przysłowiowym łomem i śrubokrętem. Potrzebny jest im komputer i specjalne urządzenia, gdyż to właśnie z ich pomocą są w stanie przełamać wszelkie zabezpieczenia.
Przestępcy idą do przodu ze swoimi pomysłami, ale i producenci aut nie stoją w miejscu i szukają jak najlepszych rozwiązań do tego, aby z zakupionego samochodu mógł korzystać wyłącznie jego właściciel, a nie żadna osoba postronna.
Tesla gra w otwarte karty
Elon Musk w tym roku weźmie kolejny raz udział w Pwn2Own. Są to zawody dla najlepszych programistów, gdzie różni producenci przekazują swój sprzęt do tego, aby sprawdzić, na ile zastosowane zabezpieczenia są dobre.
W ubiegłym roku na próbę została wystawiona Tesla Model 3. Dwóch programistów potrzebowało zaledwie kilku minut, aby włamać się do systemu i na ekranie wyświetlić wysłany komunikat. Musk w nagrodę dał im samochód i 65 tys. dolarów kanadyjskich.
W tym roku kolejny raz Tesla zostanie rzucona na pożarcie, a oficjalna próba włamania zostanie podjęta w połowie marca. Aby zmotywować hakerów do przełamania zabezpieczeń, główna wyniesie aż 500 tys. dolarów kanadyjskich.