WRC Motorsport&Beyond

Sędzia kalosz! Czy Gronholm powinien dostać karę za ten incydent?

Wczoraj Kevin Hansen został ogłoszony zwycięzcą inauguracyjnej rundy nowego sezonu Rallycrossowych Mistrzostw Świata. Analiza biegu finałowego na torze Yas Marina budzi jednak wątpliwości… czy słusznie.

Pierwszy na metę wjechał Niclas Gronholm (Hyundai i20). Sędziowie przyznali mu jednak 3 sekndy kary za ich zdaniem spowodowanie kolizji z Kevinem Hansenem (Peugeot 208). Z wyścigowego punktu widzenia sytuacja jest dosyć jasna. Fin trącił Szweda, co umożliwiło mu wyprzedzenie rywala (wideo poniżej). To był jednak rallycross, a nie zwykły wyścig torowy.

Rallycross nie jest dyscypliną, w której można bezkarnie obrócić rywala. Jest to jednak sport kontaktowy. W pewnych sytuacjach nie da się uniknąć dotknięcia samochodu konkurenta. Z racji szutrowo-asfaltowej nitki toru kierowcy nie mają slicków, więc uślizgi (czasem nieplanowane) to rzecz normalna.

W analizowanym przypadku widać, że Niclas Gronholm jedzie znacznie ciaśniejszą linią, bez uślizgów. Jest zdecydowanie szybszy i trzyma się tuż za liderem. Hansen atakuje zakręt nr 10 dość szeroko, ale nagle kompletnie „zamyka drzwi” kierowcy Hyundaia przy wewnętrznej. Gronholm nie miał miejsca na odbicie czy reakcję.

To nie było zamierzone uderzenie – przekonywał Niclas Gronholm. – Czasem sędziowie widzą rzeczy inaczej niż my, więc muszę to zaakceptować, żyć dalej i wrócić do walki w Barcelonie – dodał.

Do diabła! Niclas był szybszy do cholery, nie rozumiem! – grzmiał ojciec kierowcy, Marcus Gronholm (dwukrotny mistrz WRC) w rozmowie z dziennikiem Ilta Sanomat. – To naprawdę wkurzające. Uważam, że to normalny incydent wyścigowy. Takie rzeczy dzieją się cały czas.

Sędziowie nie podjęli karygodnej decyzji karząc Fina. Jednak wydaje się, że nie była ona do końca zgodna z duchem rallycrossu. Tego nie da się niestety precyzyjnie opisać w zasadach. To trzeba czuć i chyba tego zabrakło podczas całkiem efektownego weekendu w Abu Zabi.