Wczorajszy etap z San Juan de Marcona do Areqipy przyniósł kilka niespodziewanych rozwiązań. Nas oczywiście cieszy powrót na etapowe podium Jakuba Przygońskiego, który aktualnie zajmuje 5. miejsce w klasyfikacji generalnej. A jak poradzili sobie pozostali Polacy biorący udział w tegorocznym Rajdzie Dakar?
Odcinek specjalny trzeciego etapu mierzył sobie 331 kilometrów. To bardzo podobny dystans do tego, z którym zawodnicy mierzyli się drugiego dnia rywalizacji. Tym razem jednak mieliśmy zdecydowanie dłuższą dojazdówkę – tam zawodnicy musieli pokonać aż 467 kilometrów.
Jak na kompletnie nowym terenie, wydmach Acari, poradzili sobie Polacy?
Samochody
Wśród samochodów był to jak do tej pory najlepszy dzień w wykonaniu biało-czerwonych. Jakub Przygoński zdołał uniknąć podobnych do drugiego dnia kłopotów i wrócił na etapowe podium. Polak minął linię mety przegrywając tylko z 13-krotnym zwycięzcą Rajdu Dakar, Stephanem Peterhanselem i jednym z głównych faworytów, Nasserem Al-Attiyahem. Strata kierowcy Mini do wspomnianej dwójki wyniosła prawie 12 minut. Dzięki dobrej dyspozycji udało się wrócić na 5. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zdobywca Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych tak podsumował wczorajszy etap: – Trzeci etap za nami, dziś startowaliśmy z 12. pozycji, więc mieliśmy na początku dobrze przetartą trasę, dzięki czemu szybko udało się nam wyprzedzić Martina Prokopa, czy Harry’ego Hunta. Szkoda Carlosa Sainza, który wpadł w głęboką dziurę i z pewnością uszkodził coś w zawieszeniu. Bardzo trudne wyspy z mnóstwem kamieni. Trzeba było bardzo uważać, a nam raz zdarzyło się przebić oponę. Cieszymy się, że wróciliśmy do gry. Mieliśmy świetne tempo i już czekamy na kolejny etap – zakończył wczoraj Przygoński.
To jednak nie koniec świetnych wieści w tej kategorii. Na 8. miejscu do Areqipy dojechali wczoraj Aron Domżała i Maciej Marton. Załoga niebiesko-żółtego Hiluxa zajmuje obecnie 9. miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą 42 minut i 56 sekund. Czołową dziesiątkę zamknęli wczoraj Benediktas Vanagas pilotowany przez Sebastiana Rozwadowskiego. Załoga w bliźniaczym Hiluxie wyprzedziła o ponad 3 minuty Sebastiena Loeba i Daniela Elenę.
Motocykle
Wśród załóg rywalizujących na dwóch kołach również nie zabrakło wczoraj emocji. Jeden z faworytów, Toby Pice, finiszował dopiero na 9. miejscu, a etapowe zwycięstwo przypadło w udziale Xavierowi de Soultrait.
Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Adam Tomiczek – zawodnik Orlen Team zameldował się na mecie z 43. czasem i ponad 1 godziną i 20 minutami straty.
– Etap okazał się bardzo wymagający, cały czas jechałem w kurzu na przemian z mgłą, często na pamięć. Przez około 175 kilometrów wszystko szło dobrze, po czym zgubiłem trasę i straciłem dużo czasu na szukanie. Gdyby nie to, byłoby dużo lepiej, bo jechałem dobrym tempem i nie miałem problemów z motocyklem. Teraz przed nami pierwsza część maratonu i 405 kilometrów odcinka specjalnego. Nawigacyjnie na pewno będzie równie trudno – mówił Tomiczek.
Maciej Giemza stracił kolejne pół godziny i finiszował dopiero na 61. miejscu. Mamy nadzieję, że dzisiejszy etap będzie bardziej szczęśliwy dla młodej ekipy z Polski.
Słabszy wynik motocyklistów nie uszedł uwadze sztabu szkoleniowego załogi. Jednak mimo niższych pozycji na mecie i spadku w „generalce” Jacek Czachor ma nadzieję na dobry wyników Polaków na koniec Dakaru.
– Ten etap nie poszedł dobrze, chłopaki mieli dość czasochłonne pomyłki nawigacyjne. Wiedzą, jakie błędy popełnili – podobne zresztą przydarzyły się wielu innym zawodnikom. Adam i Maciek będą starali się wyciągną z tego naukę i jechać dalej najlepiej jak potrafią. Przed nami jeszcze długa droga do mety i w mojej ocenie szansa na pierwszą dwudziestkę wciąż istnieje – mówi Jacek Czachor, legenda Dakaru i członek sztabu szkoleniowego ORLEN Team.
Quady
W klasyfikacji etapowej quadów na trzech pierwszych miejscach finiszowali wczoraj Argentyńczycy i to oni jak do tej pory rozdają karty w klasyfikacji generalnej. Jedyny reprezentant biało-czerwonych pokonał wczorajszą trasę w 6 godzin i 15 minut, dzięki czemu sklasyfikowany został na 12. miejscu. W klasyfikacji quadów z napędem na 4 koła Wiśniewski był drugi i cały czas prowadzi przed Julio Estanguetem i Martinem Sarquizem – dwójką Argentyńczyków.
UTV
Kategoria samochodów użytkowych UTV okazała się najmniej szczęśliwa ze wszystkich dla polskich zawodników.
Szymon Gospodarczyk pilotujący Santiago Creela nie dotarł na biwak o własnych siłach. W ich Polarisie najprawdopodobniej doszło do uszkodzenia silnika lub uszczelki pod głowicą. Załoga próbowała usunąć usterkę, pojawił się nawet assistance, jednak skończyło się niestety tylko na próbach.
Więcej szczęścia mieli Maciej Domżała i Rafał Marton, którym udało się dotrzeć na biwak o własnych siłach. To jednak koniec dobrych wiadomości w przypadku tegorocznych debiutantów, bowiem na trasie stracili oni 4,5 godziny do najszybszych Francisco Lopeza i Alvaro Quintanilli.