WRC Motorsport&Beyond

Rajd Dakar 2019: Kolejne podium Przygońskiego. Problemem fesz fesz

Za nami pierwsza część maratońskiego etapu Rajdu Dakar. Wczoraj zawodnicy wyruszyli z Arequipy i jedni pojechali do miejscowości Moquegua, drudzy do Tacna. Przypomnijmy sobie, jak radzili sobie Polacy.

Pierwszy dzień etapu maratońskiego 41. edycji Rajdu Dakar potwierdził, że to on może być decydującym dla losów tegorocznej edycji imprezy. Najpierw zawodnicy zmierzyli się z wydmami, później pojawił się też fesh-fesh i wszyscy wiedzieli, że będzie niezwykle trudno. Jak to wszystko się ostatecznie zakończyło?

SAMOCHODY

Wśród kierowców samochodów najlepiej poradził sobie Nasser Al-Attiyah, ale doskonałe trzecie miejsce zajął Kuba Przygoński. Pilotowany przez Toma Colsoula kierowca stracił do zwycięzcy 8 i pół minuty. Na 13. pozycji uplasowali się Aron Domżała i Maciej Marton, zaś Benediktas Vanagas z Sebastianem Rozwadowskim byli na miejscu 18. Przygoński tym samym awansował na 4. miejsce w całym rajdzie, jednak to nie koniec polskich akcentów w pierwszej dziesiątce. Na 8. miejscu znajdują się bowiem Domżała i Marton.

Kuba Przygoński: Meldujemy się na mecie pierwszej części etapu maratońskiego! Jechaliśmy szybko, ale rozważnie, bo poważne uszkodzenie auta mogło nas wykluczyć z gry. Zarówno na odcinkach, jak i poza nimi unosi się fesz fesz, który ogranicza widoczność i dekoncentruje, ale nie odpuszczamy!

Sebastian Rozwadowski: Ponieważ nie udało się dakarowemu personelowi medycznemu uleczyć Benediktasa, nocne kroplówki i lekarstwa za bardzo nie pomogły w walce z panującym tu „peruwiańskim” wirusem, plan na dzisiaj mógłbyś tylko jeden! Przeżyć, stracić jak najmniej się da i w sprawnym aucie zameldować się na mecie. Odcinek był miejscami dość trudny nawigacyjnie, szczególnie w korytach wyschniętych rzek, ale to poszło ok. Raz zatrzymały nas bardzo miękkie wydmy w zasadzie na początku odcinka i tam straciliśmy sporo czasu i raz zmienialiśmy przebite koło. Znowu, niestety, książka drogowa nie była najlepsze i parę razy trafiliśmy na zupełnie nieopisane dziury, czy kompresje, co nie było najmilsze dla naszych kręgosłupów.

UTV

W kategorii UTV nie oglądamy na razie Santiago Creela i Szymona Gospodarczyka, ale w dalszym ciągu walczą Maciej Domżała i Rafał Marton. Oni zajęli wczoraj niestety dopiero 22. miejsce i stracili ponad 4 godziny, więc był to raczej etap do zapomnienia.

Szymon Gospodarczyk: Po problemach w środę porzuciliśmy Polarisa na pustyni i ruszyliśmy w drogę na biwak – 600 kilometrów, które przejechaliśmy w około 14 godzin. Pierwsze 140 km naszego powrotu to nadal wydmy i bezdroża, byliśmy wyczerpani. Po 24 godzinach w końcu wróciliśmy na biwak, nasi konkurenci zdążyli już wyjechać na trasę następnego odcinka. Dakar ruszył dalej, niestety już bez nas. Co dalej? Właśnie zbieramy się w drogę powrotną, aby znaleźć i naprawić Polarisa. Jedziemy z mechanikami, nikt z nas nie spał ostatniej nocy. Nie poddajemy się i w niedzielę znowu staniemy starcie do odcinka specjalnego Rajdu Dakar. Będziemy klasyfikowani tylko w półmaratonie ale najważniejsze jest dla nas, że to nie koniec. Mam nadzieję, że kciuki macie nadal zaciśnięte!

MOTOCYKLE

Wśród motocyklistów klasą sam dla siebie był Amerykanin, Ricky Brabec. Na 28. pozycji uplasował się najlepszy z Polaków, Adam Tomiczek. Drugi z reprezentantów Orlen Teamu, Maciej Giemza, zakończył na miejscu 34. Nasi rodacy stracili odpowiednio 33 oraz 45 minut do zwycięskiego Brabeca. Po czterech etapach w generalce Tomiczek jest 28., zaś Giemza 36.

Maciej Giemza: Jestem na mecie pierwszego etapu maratońskiego Rajdu Dakar. Dzisiejsze zmagania to odrabianie pozycji straconych wczoraj. Cały dzień w totalnym kurzu, jak dziecko we mgle, musiałem kombinować na wszelkie sposoby. Opłaciło się, bo na mecie zameldowałem się na 34. miejscu. Było ciężko, ale cieszę, się, że na dziś koniec, teraz tylko przygotowanie roadbooka i spać. Słowo dnia to: KURZ!

QUADY

Jeśli chodzi o kierowców na quadach, to najlepszy po raz trzeci w 41. Rajdzie Dakar był Nicolas Cavigliasso. Nasz jedyny reprezentant w tej kategorii, Kamil Wiśniewski, zakończył na 9. miejscu, co dało mu awans w klasyfikacji generalnej. Kierowca Can-Ama jest teraz 7., jednak straty są stosunkowo duże.

CIĘŻARÓWKI

Zostają nam jeszcze ciężarówki. Tam kolejne problemy spotkały Gerarda de Rooya. Przypomnijmy, mechanikiem w samochodzie z numerem 503 jest Polak, Darek Rodewald. Ekipa wczoraj straciła do zwycięzców 30 minut. W generalce strata do prowadzącego Nikołajewa wynosi niemal 2 godziny i walka o podium w tegorocznej edycji może okazać się niemożliwą.