WRC Motorsport&Beyond

Przejechał ponad 900 km, żeby skompromitować się podczas palenia gumy. Żal patrzeć

W Las Vegas fani samochodów spotykają się m.in. na Sin City Burnfest. W tym roku nie wszystko poszło zgodnie z planem.

W trakcie pokazów na zamkniętym placu można dać popis palenia gumy, np. kręcąc bączki, driftując lub w inny sposób „mieląc kapcia”. O tym dlaczego w przypadku takich ewolucji są zabezpieczenia dla publiczności przekonuje wideo poniżej.

Widać na nim jak kierowca Chevroleta Trailblaizer SS rozpoczyna swoją turę. Szybko okazuje się, że kompletnie nie panuje nad SUV-em. Zamiast efektownego show, widzowie oglądali przerażające sceny.

Najpierw kierowca czarnego samochodu obił się o betonową bandę. Po kontakcie z auta odpadło kilka elementów. Właściciel auta nie odpuścił i staranował kolejną bandę, którą udało mu się sforsować.

Kto wie czy nie doszłoby do tragedii, ponieważ przed rozjechaniem wielu ludzi zapobiegło uderzenie przez kierowcę w latarnię (bliższy kadr powyżej). Nikomu na szczęście nic się nie stało.

Sprawca totalnie się skompromitował. Co ciekawe, na imprezę przyjechał z San Francisco oddalonego od Las Vegas o ponad 900 kilometrów.