Wiele służb odpowiadających za bezpieczeństwo w ostatnim czasie zostało oddelegowanych do nieco innych działań, niż przed epidemią koronawirusa. Funkcjonariusze pamiętają jednak o pilnowaniu porządku, a kary dla łamiących przepisy przyjdą z czasem.
Straż Miejska w wielu miastach obecnie nie wystawia mandatów za złe parkowanie czy łamanie zakazu wjazdu – a na pewno nie czyni tego w takiej ilości jak wcześniej. Poczucie bezkarności to jednak nie najlepsze rozwiązanie dla kierowców.
Dla przykładu w Kielcach funkcjonariusze SM w pierwszej kolejności realizują działania związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Choć strażnicy nie zakładają blokad i nie pozostawiają wezwań to jednak wszystkie wykroczenia starają się rejestrować. A mandaty za nie będą przychodziły z czasem. Podobnie sytuacja wygląda w wielu innych miastach.
– Strażnicy wykonują dokumentację fotograficzną oraz sporządzają odpowiednią notatkę, zabezpieczają tez monitoring. W późniejszym terminie, gdy epidemia zostanie zakończona, rozliczymy osoby lekceważące zasady ruchu drogowego. Kierowcy otrzymają wezwanie do nas albo z sądu, zależy jaki czas upłynie od wykroczenia. Mamy 60 dni na ukaranie, które się liczy od dnia ujawniania sprawcy. Jeśli nie wyrobimy się w tym terminie, to skierujemy sprawę do sądu – mówi Renata Gruszczyńska, komendantka Straży Miejskiej w Kielcach dla NaszeMiasto.