Prawo jazdy nie będzie odbierane? Do zaproponowanego przez resort infrastruktury projektu nowelizacji prawa o ruchu drogowym zgłoszono kilkadziesiąt poprawek. Wśród nich znalazły się zastrzeżenia do tego, że odbieranie uprawnień stwarza problem. Dlaczego? Ponieważ trzeba zatrudniać więcej osób np. w starostwach.
W nowelizacji ustawy ma pojawić się zapis, iż prawo jazdy będzie odbierane za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h także poza obszarem zabudowanym. Związek Powiatów Polskich zwrócił uwagę, że w tego typu sytuacji trzeba będzie zatrudnić więcej osób do obsługi. Zadano pytanie – kto pokryje koszty związane z wynagrodzeniem dla tych osób.
Tutaj pojawił się pomysł, aby to kierowca któremu odebrano prawo jazdy poniósł koszty postępowania administracyjnego – związanego z zatrzymaniem dokumentu. Wbrew pozorom wydaje się to jak najbardziej logiczne, a przy tym będzie to dodatkowa kara dla osoby przekraczającej nadmiernie prędkość. Jaka miałaby być jej wysokość, tego nie podano.
Prawo jazdy masowo odbierane
Przewiduje się, że po wejściu w życie nowelizacji dokument ma stracić minimum 40 tysięcy kierowców. Biorąc jednak pod uwagę jak w ostatnim czasie poluzował się wielu kierowcom pedał gazu, ta liczba może być znacznie większe.
– Od 14 marca, kiedy w Polsce ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, a później stan epidemii, w ciągu miesiąca 514 urządzeń CANARD zarejestrowało blisko 128,4 tys. naruszeń – powiedział Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego. Przekonało się o tym aż 855 kierowców, którzy przekroczyli prędkość w obszarze zabudowanym o co najmniej 50 km/h. Dla porównania w tym samym okresie ubiegłego roku odnotowano 663 przypadki.
ITD: Oto niechlubny rekordzista z fotoradaru w dobie koronawirusa