Kierowce Porsche pokazał, że do dobrego samochodu niezbędny jest równie dobry prowadzący. A jeżeli chodzi o tę kwestię to na pewno nie może być mowy o nim. Powiedzieć, że się ośmieszył to nie powiedzieć nic. Ten mężczyzna zrobił po prostu z siebie durnia i do tego omal nie rozbił auta.
Porsche jest, mądrego kierowcy brak
Niewątpliwie kierowca pomylił drogę szybkiego ruchu z torem wyścigowym. Zarówno on, jak i kilka innych samochód jechało na dwupasmówce lewym pasem i mijało kolejne wolniejsze samochody. Dla czarnego SUV-a ewidentnie brakowało jednak jeszcze jednego pasa.
Mężczyzna czuł, że może jechać jeszcze szybciej i chciał, ale brakowało mu na to miejsca. Postanowił zatem nieco poszaleć i rozpocząć slalom między autami. Posłużył mu do tego dość przypadkowo nawet pas awaryjny wyłączony oczywiście z ruchu.
Co ciekawe, dodając gazu i rozpoczynając wyprzedzanie zapomniał, że z prawej strony jadą wolniejsze auta. Omal nie wmontował się w pierwszy z nich, a ratować się musiał zjazdem na część drogi wyłączonej z ruchu.
Gdzie tak pędzisz, królu złoty
Koniec końców ryzykując bardzo wiele kierowca Porsche nie zyskał ani jednego miejsca. Tak jak rozpoczął wyprzedzanie za białym busem… tak je zakończył. Kompromitacja, żenada, a do tego szczyt głupoty.